Królowa Coco (?) i cała reszta
właśnie przeszukuje forum...
ustaliliśmy z weterynarzem, że poczekamy do pierwszej rujki- nie wiemy czy juz miała (coś byli właściciele wspominali że miala ale była za mała żeby ja dopuścić? ale nikt nie wie kiedy to było...). kotka ma niestety nieznaną przeszłość. nawet nie wiemy kiedy miała szczepienia!! teraz jest po odrobaczeniu, po lekach na uszko, w trakcie leczenia oczka...
później, gdy byłaby w pełni sił myśleliśmy o szczepieniu, a w dalszym planie sterylizacja...
nie chcieliśmy jej fundować stresu zanim nie poczuje się pewnie w naszym domu...
czy myślicie, że sterylizacja jakoś 'na dniach' jest dobrym rozwiązaniem?
ja przeżyję (z trudem) posikiwanie, tylko nie chciałabym by robiła to po zabiegu -a zdarza się tak?
i tak chyba w weekend pojedziemy do weterynarza żeby podpytać co zrobić...
chwilowo obsikuje panów w domu (leszka i filipa <diabeł> )
edytuję: doczytałam twój post dorszka
Coco właśnie 5min zrobiła kupę i siku do kuwety...codziennie się tam też załatwia ;)
ale mocz przebadamy- moja mama miała kota z cukrzyca, a drugiego z SUK (oba kocury kastrowane) więc wiem ze z tym nie ma żartów...tylko nie mam pojęcia jak tej płochliwej coco pobrac mocz-jak podejdę do kuwety to ona zwieje, kocury mamy lały nawet z pojemnikiem pod dupką-zwłaszcza cukrzyk 8-) ...
chyba że pczekam aż znów obleje wodoodporne legowisko leszka <mrgreen> albo skórzaną kanapę <gwiżdże> stamtąd już mi ładnie spłynie do pojemniczka...
ustaliliśmy z weterynarzem, że poczekamy do pierwszej rujki- nie wiemy czy juz miała (coś byli właściciele wspominali że miala ale była za mała żeby ja dopuścić? ale nikt nie wie kiedy to było...). kotka ma niestety nieznaną przeszłość. nawet nie wiemy kiedy miała szczepienia!! teraz jest po odrobaczeniu, po lekach na uszko, w trakcie leczenia oczka...
później, gdy byłaby w pełni sił myśleliśmy o szczepieniu, a w dalszym planie sterylizacja...
nie chcieliśmy jej fundować stresu zanim nie poczuje się pewnie w naszym domu...
czy myślicie, że sterylizacja jakoś 'na dniach' jest dobrym rozwiązaniem?
ja przeżyję (z trudem) posikiwanie, tylko nie chciałabym by robiła to po zabiegu -a zdarza się tak?
i tak chyba w weekend pojedziemy do weterynarza żeby podpytać co zrobić...
chwilowo obsikuje panów w domu (leszka i filipa <diabeł> )
edytuję: doczytałam twój post dorszka
Coco właśnie 5min zrobiła kupę i siku do kuwety...codziennie się tam też załatwia ;)
ale mocz przebadamy- moja mama miała kota z cukrzyca, a drugiego z SUK (oba kocury kastrowane) więc wiem ze z tym nie ma żartów...tylko nie mam pojęcia jak tej płochliwej coco pobrac mocz-jak podejdę do kuwety to ona zwieje, kocury mamy lały nawet z pojemnikiem pod dupką-zwłaszcza cukrzyk 8-) ...
chyba że pczekam aż znów obleje wodoodporne legowisko leszka <mrgreen> albo skórzaną kanapę <gwiżdże> stamtąd już mi ładnie spłynie do pojemniczka...
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
To bardzo możliwe, że to jednak rujkowe - zaniepokoiły mnie poduszki,miękkie rzeczy. Trudno doradzić jednoznacznie, na pewno lepiej byt było, żeby Coco się najpierw dobrze zaaklimatyzowała, wzmocniła, pewnie poczuła. Być może weterynarz zaleci tabletki hormonalne, jeśli się posikiwanie skończy, będzie wiadomo, że to rujka. Ale ja bym mimo wszystko złapała mocz - to naprawdę da się zrobić, a będziecie mieć pewność, że w drogach moczowych nic się nie dzieje. Ewentualnie lekarz może pobrać mocz z pęcherza, ale to zawsze większe przeżycie dla kota, niż podniesienie ogona w trakcie sikania
dzięki Dorszka, masz rację - na 100% w tym tygodniu jeszcze odwiedzimy weterynarza!
ps a Pani królowa leży w dywanie i jakby z 10x większa jest tak się wyciągnęła- drugi żywy dywan obok Lesia...
szkoda że światło byle jakie (po przeprowadzce mamy tylko górne, innej lampy jeszcze nie kupilismy) i zdjęcia sa byle jakie
ps a Pani królowa leży w dywanie i jakby z 10x większa jest tak się wyciągnęła- drugi żywy dywan obok Lesia...
szkoda że światło byle jakie (po przeprowadzce mamy tylko górne, innej lampy jeszcze nie kupilismy) i zdjęcia sa byle jakie
parę fotek Coco i Lesia z pozdrowieniami <mrgreen>
na parapecie podziwianie widoków
w kwiatkach a jak ;) najlepiej wykopać ziemię z doniczek
zabawa
spałam a Ty mi tu błyskasz po oczach... grrr
eee tam śpię...
zabawa z wodą-pochlapiemy całą kuchnię niestety mistrz drugiego planu- płyn - się wcisnął na zdjęcie...
i drapak- do drapania nadaję się jedynie w pozycji leżącej, a na parapecie robi za świetne legowisko ;)
na parapecie podziwianie widoków
w kwiatkach a jak ;) najlepiej wykopać ziemię z doniczek
zabawa
spałam a Ty mi tu błyskasz po oczach... grrr
eee tam śpię...
zabawa z wodą-pochlapiemy całą kuchnię niestety mistrz drugiego planu- płyn - się wcisnął na zdjęcie...
i drapak- do drapania nadaję się jedynie w pozycji leżącej, a na parapecie robi za świetne legowisko ;)
Lesiu jutro ma ściągnięcie szwów, więc jedziemy razem z nim i Coco do weterynarza (dzwoniłam jednak do weterynarza który od paru lat leczy psiaka), Coco od ostatniej 'wpadki' z posiusianiem legowiska grzecznie robi co trzeba tylko w kuwecie (wet mówił też że mogło to być związane ze zmianą miejsca zamieszkania + stres + nowe zapachy, mieliśmy ja obserwować i byliśmy na telefonie).
byli właściciele Coco mają przysłać nam jej książeczkę zdrowia <shock> ciekawe czy dotrze...
Coco ma apatyt, rządzi w domu, przychodzi na zabawę i przytulanie.
już ponad tydzień jest u nas <serce>
byli właściciele Coco mają przysłać nam jej książeczkę zdrowia <shock> ciekawe czy dotrze...
Coco ma apatyt, rządzi w domu, przychodzi na zabawę i przytulanie.
już ponad tydzień jest u nas <serce>
- Miss_Monroe
- Moderator
- Posty: 6546
- Rejestracja: 24 lut 2012, 11:28
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Warszawa/NY
- arachnea2012
- Posty: 102
- Rejestracja: 27 sie 2012, 10:30
juz drugi dzień z rana Coco przyszła do mnie na pobudkę i przytulanie, zaprowadziła mnie do kuchni, kazała się wygłaskać, puścić wodę z kranu żeby mogła się pobawić...
mam nadzieję że to będzie już norma- uwielbiam jej mruczenie i miauczenie z rana, taka pogaduszkę mamy zwykle przy porannej kawie <zakochana>
kiedyś wyczytałam u Dorszki, że te koty są takimi dobrymi duszkami- nie nachalne, ale obecne przy właścicielu, cierpliwie towarzyszące- hmm sama nie wiem jak to nazwać, ale Coco taka właśnie jest- delikatna, zawsze obecna gdzies obok (chyba że śpi jak kamień <diabeł> ), uważna, a jednocześnie bardzo przytulaśna i kontaktowa.
a jak wpadnie w szał zabawy <shock> haha w domu pogrom...
Lesiu lata za nią nie bardzo wiedząc o co chodzi, ona syknie, podleci, da z łapki w pysk i ucieczka, za chwilkę gdy on przypadkiem jej nie goni- powrót i rzut na ogon i znów ucieczka...a na końcu zwalanie wszystkiego co jest na stole jadalnym i wpadnie w łapki... <ok>
dziś wizyta u weterynarza... <gwiżdże>
pozdrawiamy!!
mam nadzieję że to będzie już norma- uwielbiam jej mruczenie i miauczenie z rana, taka pogaduszkę mamy zwykle przy porannej kawie <zakochana>
kiedyś wyczytałam u Dorszki, że te koty są takimi dobrymi duszkami- nie nachalne, ale obecne przy właścicielu, cierpliwie towarzyszące- hmm sama nie wiem jak to nazwać, ale Coco taka właśnie jest- delikatna, zawsze obecna gdzies obok (chyba że śpi jak kamień <diabeł> ), uważna, a jednocześnie bardzo przytulaśna i kontaktowa.
a jak wpadnie w szał zabawy <shock> haha w domu pogrom...
Lesiu lata za nią nie bardzo wiedząc o co chodzi, ona syknie, podleci, da z łapki w pysk i ucieczka, za chwilkę gdy on przypadkiem jej nie goni- powrót i rzut na ogon i znów ucieczka...a na końcu zwalanie wszystkiego co jest na stole jadalnym i wpadnie w łapki... <ok>
dziś wizyta u weterynarza... <gwiżdże>
pozdrawiamy!!