Emelka, ja wiem, że to się łatwo pisze, ale daj im czas. Na początku to często wygląda beznadziejnie. Fukanie, warczenie, łapoczyny i fochy, strach - wszystko to już widziałam niejednokrotnie i właśnie czas i ludzka delikatna pomoc pomogły. Ty mieszaj zapachy głaskając naprzemiennie jak pisała Sonia, obserwuj, mów do nich ciepłym tonem. Jak już trochę się uspokoją, włącz do tego zabawę z obojgiem na przemian.
Życzę szybkiej przyjaźni między kotami, Ty się zrelaksuj - będzie dobrze!
Dzięki dziewczyny za wsparcie, niby to wszystko czytałam ale faktycznie jak przychodzi co do czego to człowiek mimowolnie się martwi i denerwuje.
Do "rękoczynów" nie dochodzi, jest tylko syk buczenie i ucieczka, nie ma bezpośredniego ataku, w nocy było cichutko, zastanawiamy się co dzisiejszej nocy robić, czy znowu zostawić ich samych sobie i drzwi do sypialni otwarte i nasłuchiwać niepokojących odgłosów, czy może oddzielić kociaki od siebie w oddzielnych pomieszczeniach albo jednego w transporterku na noc zostawić? najgorsze jest to że ja jestem strasznie wrażliwa na niesprawiedliwość i krzywdę i wydaje mi się że to będzie rażąca niesprawiedliwość gdy jednego kiciaka zamknę w transporterze na noc no dzisiaj zdecydowanie dzień spania
naprawdę dobrze, że maluchy nie schowały się w jakimś kącie i aż tak nas się nie boją, właściwie to Calissi w ogóle nas sie nie boi i chętnie mizianki i zabawy chce, Homerek troszeczkę jeszcze nie jest pewny o co w tym wszystkim chodzi ;)
I oczywiście głaszczemy je na potęgę naprzemiennie, dajemy wąchać rączki, mówimy ciepłym tonem do nich no i staramy się jutro TŻ idzie do pracy, zostaje z nimi sama, ale na 3h muszę wybyć załatwić sprawę na uczelni. Homerek sobie leży na podusi obok mnie a Calissi śpi przy TŻcie oczywiście i czekamy na drapak, bo 10 dni temu zamówiliśmy od rufiego a już nam troszkę drapią
ach nie spodziewałam się że będą to tak wielkie emocje ))
jasminka, kuwety mamy dwie, kotki same się jakoś podzieliły bo Calissi korzysta z krytej a Homerek tylko do odkrytej, tu nie ma żadnych problemów, kuwetkują do tej pory ładnie, jedzonko też ładnie jedzą, każde ma swoje miseczki oddzielne, a karmę mokrą dałam im w tym samym czasie i też zjadły bez problemów
Wydaje się, że maluchy się wyciszają, poznają i jeszcze trochę a zaakceptują. Ja bym ich nie rozdzielała, a tym bardziej absolutnie nie zamykała gdzieś jednego, bo to może doprowadzić do tego, że jedno z nich poczuje się górą i jeszcze bardziej umocni w swojej dominacji. Niech się docierają i "przenikają" swoją obecnością. Nie biją się, nie tłuką, nie robią sobie krzywdy - tylko zwyczajnie oba w sytuacji stresogennej reagują nadpobudliwie. To dla nich trudna chwila, zmiana domu, nowi ludzie, brak rodzeństwa, mam i bliskiego, znanego - czyli bezpiecznego otoczenia. U niektórych trwa to krócej u jeszcze innych dłużej - trzeba cierpliwie przeczekać, nie faworyzując ani jednego - a wszystko się unormuje. To są ciężkie chwile nie tylko dla nich ale i dla Was - ale Wasza cierpliwość, zdrowe i rozsądne podejście będzie procentować :-) .
Homerek jest spokojnym misiem, ale wychował się w "licznej" rodzinie - nie da sobie w kaszę dmuchać, ale jednocześnie nie był nigdy skory do bójki, nawet większe zabawy w pewnym momencie opuszczał i przeczekiwał. Powinien rozładować sytuacje swoją cierpliwością i majestatycznym zniesieniem "damskich" dąsów. Na pewno oba są mocno zestresowane i się trochę nakręcają - ale Wasz spokój też się im udziela (niepokój oczywiście również, więc trzeba się wyciszyć i dać im dobry przykład).
Trzymam kciuki aby jak najszybciej się zaakceptowały <ok>
Dziękuje jakoś noc przeleciała, Homerek przyszedł do sypialni i spał z nami a Calissi jeszcze nie odważyła się wyjść z salonu.
Dzisiaj oczywiście znowu syki i buczenia ze strony Calissi, Homerek nie syczy ale jak Calissi fuczy to Homerek zaczyna miauczeć tak smutno zobaczymy co dzień przyniesie!