![confused :-?](./images/smilies/confused.gif)
Królowa Coco (?) i cała reszta
- Miss_Monroe
- Moderator
- Posty: 6546
- Rejestracja: 24 lut 2012, 11:28
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Warszawa/NY
nigdy nie będzie wychodziła!...(przynajmniej my nie mamy takiego zamiaru- mimo, że tu lasy i np dwa koty sąsiadki non-stop siedzą w ogrodzie-chyba w okolicy wszystkie koty są wychodzące- syberyjkie, MCO, dachowce, syjamy-widzę je jak chodzę na spacer z psem,to ja nie chcę Coco zbierać później z ulicy lub szukać z obłędem w oczach...)
ale pamiętam jak kocur mojej mamy raz zwiał przez niedomknięte drzwi - wywiesiliśmy ogłoszenia, szukaliśmy chyba z 4dni, dzwonili ludzie że widzieli go -ale każdy czarno-biały kot pasował do opisu...kocur znalazł się oczywiście zakopany w jakiejś norce u sąsiada w ogrodzie <shock> - w sensie zdrowy ale przerażony, brudny, cały w kleszczach- od tego czasu zabezpieczamy preparatami również niewychodzące zwierzaki(zwłaszcza że pies może przynieść pchły lub kleszcze
w sierści, te paskudy odpadną- każdy kleszcz po napiciu się po ok tygodniu odpada i jest gotowy żerować dalej, a bez jedzenia przeżyje nawet rok np za kanapą <shock> + szczepimy)... i później kocury u mamy dostały obroże + adresówki- tak na wszelki wypadek... (mimo, że nie sa wychodzące, ale mają chłopy od8do10lat i serio zdolne z nich bestie <diabeł> np jeden czai się przy drzwiach i jak wchodzą i wychodzą goście próbuje uciekać
)...
tą obroże też moja mama przywiozła na prezent dla Coco-mówiąc że różnie się dzieje...założyłam ją dwa dni temu ale nadal nie wiem czy to dobry pomysł...?
ale pamiętam jak kocur mojej mamy raz zwiał przez niedomknięte drzwi - wywiesiliśmy ogłoszenia, szukaliśmy chyba z 4dni, dzwonili ludzie że widzieli go -ale każdy czarno-biały kot pasował do opisu...kocur znalazł się oczywiście zakopany w jakiejś norce u sąsiada w ogrodzie <shock> - w sensie zdrowy ale przerażony, brudny, cały w kleszczach- od tego czasu zabezpieczamy preparatami również niewychodzące zwierzaki(zwłaszcza że pies może przynieść pchły lub kleszcze
![:-x](./images/smilies/mad1.gif)
![:-x](./images/smilies/mad1.gif)
tą obroże też moja mama przywiozła na prezent dla Coco-mówiąc że różnie się dzieje...założyłam ją dwa dni temu ale nadal nie wiem czy to dobry pomysł...?
- Miss_Monroe
- Moderator
- Posty: 6546
- Rejestracja: 24 lut 2012, 11:28
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Warszawa/NY
- asiunia0312
- Posty: 1208
- Rejestracja: 16 sty 2012, 10:28
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Olsztyn
- arachnea2012
- Posty: 102
- Rejestracja: 27 sie 2012, 10:30
Hm... ja tez sie zastanawialam nad obroza dla Igi i tez nauczona wlasnym doswiadczeniem. Krotka historia: niedawno bo jakies dwa lata temu, gdy jeszcze posiadalam szynszyle i cieszylam sie otwartymi na osciez drzwiami balkonowymi i wszystkimi oknami, bylam chora i spedzalam dzien w domu. Widzialam, ze przyszedl listonosz, wiec w szlafroku pokusilam sie o zejscie i wyciagniecie listow aczkolwiek drzwi od mieszkania zostawilam uchylone. I pomyslcie sobie jakie bylo moje zdziwienie gdy wchodze do mieszkania a na srodku mojego korytarza kolo kuchni siedzi KOT (to bylo pierwsze zetkniecie z doroslym kotem brytyjskim, ktory mnie prawie przerazil swoja wielkoscia!). Dlugo nie myslac zaczela go wolac i probowac najpierw wypedzic, ale on nie myslal ruszyc swojej szanownej pupy. Koniec koncow kota wyciagnela spod szafki w mojej kuchni moja sasiadka i dziekuje wlascicielom, ze kot mial obroze, bo tam byl jego adres. Nie mam pojecia czy mial chipa czy nie bo osobiscie nie interesowalam sie tymi rzeczami w tym czasie...
Coco juz została zachipowana przy okazji ostatniej wizyty u weterynarza, ale chip może odczytać straż miejska , weterynarz, schronisko...a nie ktoś kto znajdzie kota...
myslicie, że pfu jakby ktoś znalazł coco to by jej nie oddał? - u mamy są dachowce to nikt ich nie chciał kraść <shock> nie pomyślałam w ten sposób...
ja kiedyś znalazłam psa - husky- dzięki adresówce odprowadziłam go pod drzwi spanikowanych właścicieli...też podobnie jest z tokiem myślenia- widzę psa luzem biegającego w obroży, szelkach itp- wiem, że jest czyjś, można od razu powiadomić właściciela...
może to zły pomysł- wywodzi się stąd, że ja i moja mama to bardziej psiary-a przy psie wiadomo- adresówka jest obowiązkiem!!
nigdy nie będę wypuszczała Coco, ale wypadki chodzą po ludziach... <shock> (patrz przykład mojej mamy lub opowieść Agi)...
jeszcze muszę o tym pomyśleć...bo przeraziła mnie informacja, że może sobie krzywdę zrobić obrożą - byki u mamy maja obroże i nigdy nic się nie stało, ale juz sama myśl jest straszna <shock>
myslicie, że pfu jakby ktoś znalazł coco to by jej nie oddał? - u mamy są dachowce to nikt ich nie chciał kraść <shock> nie pomyślałam w ten sposób...
ja kiedyś znalazłam psa - husky- dzięki adresówce odprowadziłam go pod drzwi spanikowanych właścicieli...też podobnie jest z tokiem myślenia- widzę psa luzem biegającego w obroży, szelkach itp- wiem, że jest czyjś, można od razu powiadomić właściciela...
może to zły pomysł- wywodzi się stąd, że ja i moja mama to bardziej psiary-a przy psie wiadomo- adresówka jest obowiązkiem!!
nigdy nie będę wypuszczała Coco, ale wypadki chodzą po ludziach... <shock> (patrz przykład mojej mamy lub opowieść Agi)...
jeszcze muszę o tym pomyśleć...bo przeraziła mnie informacja, że może sobie krzywdę zrobić obrożą - byki u mamy maja obroże i nigdy nic się nie stało, ale juz sama myśl jest straszna <shock>