Franek, Leon i Tosia
- Ania i Krzyś
- Posty: 362
- Rejestracja: 23 lis 2008, 22:01
- Kontakt:
Leon jest już w domu. Zabieg przebiegł bez niespodzianek.
Zdjęć nie pokażemy, bo wielu z Was nie chciałoby raczej ich oglądać. Szew jest bardzo duży (na długość całej klatki piersiowej). Kotek jest zdrenowany bo nie wszystkie naczynia udało się podwiązać i trochę podkrwawiał. Na szyi ma kołnierz. Teraz czas na rekonwalescencję... W poniedziałek mamy wyjecie drenu, w piątek zdjęcie szwów.
Dzięki za kciuki.
...huh. Powoli padają emocje.
Zdjęć nie pokażemy, bo wielu z Was nie chciałoby raczej ich oglądać. Szew jest bardzo duży (na długość całej klatki piersiowej). Kotek jest zdrenowany bo nie wszystkie naczynia udało się podwiązać i trochę podkrwawiał. Na szyi ma kołnierz. Teraz czas na rekonwalescencję... W poniedziałek mamy wyjecie drenu, w piątek zdjęcie szwów.
Dzięki za kciuki.
...huh. Powoli padają emocje.
Dobrze, że ma to już za sobą. Trzymam kciuki za rehabilitację i szybki powrót do pełni sił ! Zuch Leon !
Jeden z kotów ( konkretnie kotka) od moich weterynarzy jest również po amputacji łapki. Miała analogiczny problem jak Leoś. Radzi sobie nad podziw dobrze, tu na pewno też tak będzie . Pozdrawiam i ściskam mocno ,,krzyśkowo-aniowe'' gniazdo !
Jeden z kotów ( konkretnie kotka) od moich weterynarzy jest również po amputacji łapki. Miała analogiczny problem jak Leoś. Radzi sobie nad podziw dobrze, tu na pewno też tak będzie . Pozdrawiam i ściskam mocno ,,krzyśkowo-aniowe'' gniazdo !
- Ania i Krzyś
- Posty: 362
- Rejestracja: 23 lis 2008, 22:01
- Kontakt:
Cieszę się bardzo, że już po operacji i że wszystko poszło dobrze. 12 cm to faktycznie bardzo dużoAnia i Krzyś pisze:Szew jest bardzo duży (na długość całej klatki piersiowej). Kotek jest zdrenowany bo nie wszystkie naczynia udało się podwiązać i trochę podkrwawiał. Na szyi ma kołnierz. Teraz czas na rekonwalescencję... W poniedziałek mamy wyjecie drenu, w piątek zdjęcie szwów.
![:-(](./images/smilies/sad.gif)
![:-(](./images/smilies/sad.gif)
Znam ból jednego i drugiego więc tym bardziej całym sercem jestem z Leonem.
Kciukam mocno za rekonwalescencję. Teraz może być już tylko lepiej.
- Ania i Krzyś
- Posty: 362
- Rejestracja: 23 lis 2008, 22:01
- Kontakt:
Jest dramatycznie...
Leon bardzo ciężko się wybudza. Próbuje łazić, ale strasznie na razie nieudolnie mu to wychodzi. Po pierwsze nie potrafi utrzymać równowagi na trzech łapach, a po drugie jest jeszcze mocno otumaniony znieczuleniem.
Zły jest strasznie i cały czas bardzo głośno o tym mówi.
Najbardziej przeszkadza mu kołnierz, który cały czas próbuje sobie zdjąć. Jedna z prób zakończyła się nawet powodzeniem. Założyliśmy trochę ciaśniej.
Sprytny kot zważywszy na to, że na wpół żywy...
Leon bardzo ciężko się wybudza. Próbuje łazić, ale strasznie na razie nieudolnie mu to wychodzi. Po pierwsze nie potrafi utrzymać równowagi na trzech łapach, a po drugie jest jeszcze mocno otumaniony znieczuleniem.
Zły jest strasznie i cały czas bardzo głośno o tym mówi.
Najbardziej przeszkadza mu kołnierz, który cały czas próbuje sobie zdjąć. Jedna z prób zakończyła się nawet powodzeniem. Założyliśmy trochę ciaśniej.
Sprytny kot zważywszy na to, że na wpół żywy...
- Ania i Krzyś
- Posty: 362
- Rejestracja: 23 lis 2008, 22:01
- Kontakt:
Nadal siedzę przy Leonie (Krzysiek). Zasnął w swoim ulubionym miejscu - na poręczy sofy. Nie wiadomo jednak co będzie kiedy się obudzi. Czy nie uszkodzi się próbując chodzić na 3 łapkach...
Drenik odprowadza bardzo dużo treści. Gorsze jest to, że wyrwawszy się nam zarył raną w podłogę i chyba poluzowały się szwy. Trudno w 100% powiedzieć, bo pojawił się obrzęk. Będziemy ją jeszcze obserwować. jeśli w ciągu dnia nas dalej będzie niepokoić to pojedziemy do lecznicy raz jeszcze... Na rewizję szwów.
Najbardziej jednak denerwujemy się tym, ze Leoś jeszcze nie siusiał. Od zabiegu minęło ponad 16 godzin, a od ostatniego siusiania już około 20... To niezbyt dobrze...
Mamy nadzieję, że w końcu nie wytrzyma.
Szczerze powiedziawszy to jest najgorszy weterynaryjny zabieg jaki przeżywałem. Mimo, że na koncie mam ich już trochę. Kilka min. dzięki swojej nieżyjącej bokserce, której zdarzyły się bardzo skomplikowane operacje. Mimo to żaden mój zwierzak jeszcze tak nie cierpiał...
Tuż po powrocie z lecznicy...
![Obrazek](http://images6.fotosik.pl/390/3282e283101b579c.jpg)
Drenik odprowadza bardzo dużo treści. Gorsze jest to, że wyrwawszy się nam zarył raną w podłogę i chyba poluzowały się szwy. Trudno w 100% powiedzieć, bo pojawił się obrzęk. Będziemy ją jeszcze obserwować. jeśli w ciągu dnia nas dalej będzie niepokoić to pojedziemy do lecznicy raz jeszcze... Na rewizję szwów.
Najbardziej jednak denerwujemy się tym, ze Leoś jeszcze nie siusiał. Od zabiegu minęło ponad 16 godzin, a od ostatniego siusiania już około 20... To niezbyt dobrze...
![zdziwiony :-|](./images/smilies/mellow.gif)
Mamy nadzieję, że w końcu nie wytrzyma.
Szczerze powiedziawszy to jest najgorszy weterynaryjny zabieg jaki przeżywałem. Mimo, że na koncie mam ich już trochę. Kilka min. dzięki swojej nieżyjącej bokserce, której zdarzyły się bardzo skomplikowane operacje. Mimo to żaden mój zwierzak jeszcze tak nie cierpiał...
Tuż po powrocie z lecznicy...
![Obrazek](http://images6.fotosik.pl/390/3282e283101b579c.jpg)