Jesteśmy już po, wróciliśmy ok 16.30. Śniegi były straszne, cud że dało się jechać.
Operacja przebiegła poprawnie, kota wziełam tak jakby pół wybudzonego, bo na zmianę wstawał i zasypiał. W domu tak samo, budził się, zataczając przeszedł parę kroków i pac na podłogę zasypiał. Ale z czasem zaczął chodzić więcej, kłaść się na kanapie, łóżku, pokazywał gdzie go podsadzić a potem zaczął mozolnie wskakiwać. Niedawno spróbował wskoczyć na drapak, więc pomogłyśmy mu wspiąć się na samą górę, tam położył się pod kocami i teraz śpi.
Robił też coś takiego- wkładał łapki do pyszczka, to oznacza że język mu przeszkadzał? Prychał też jakby chciał zwymiotować, ale teraz mi to wygląda właśnie na ten język. Pić i skorzystać z kuwety nie chciał.
Bryś będzie musiał nosić kołnierz zanim mu się ranka nie zagoi-polecenie weta. Ma szwy wewnętrzne. Jutro jedziemy na kolejny zastrzyk z antybiotykiem i witaminami. Zapytam jak z wyszyszczeniem tego sreberka, czy jak mu sie zagoi pozwolić mu to wylizać.
Będę z nim dzisiaj spać i obserwować. Z ponad 10 minut walczył z narkozą, a teraz skutki jeszcze go trzymają. Podobno należy do tych które dłużej się wybudzają.
Strasznie ciężki dzień, nie tylko z powodu Brysia
![:(](./images/smilies/sad.gif)