Lolek
Re: Lolek
Zarobieni jesteśmy jak koń po westernie. Pracy dużo (i dobrze), wkręciłam sie w naukę włoskiego, co uprawiam z pasją zajadłą. Kolejny wyjazd do Toskanii na warsztaty kulinarne planuję (to znaczy już kupiłam bilet na samolot <lol> ). A Lolek - cóż, piękny królewicz na włościach. Nadal ucieka na klatkę schodową szukać przygód, w nocy przeistacza się w wykastrowanego onanistę kołdrowego, odpukać chłop zdrowy (aczkolwiek nadal bezzębny, to znaczy zębny bez zęba). Pańcię kocha, pana toleruje, teściowej nienawidzi <diabeł>
Re: Lolek
Też mnie to cieszy :-) :-) :-)EwaL pisze:Zarobieni jesteśmy jak koń po westernie. Pracy dużo (i dobrze), wkręciłam sie w naukę włoskiego, co uprawiam z pasją zajadłą. Kolejny wyjazd do Toskanii na warsztaty kulinarne planuję (to znaczy już kupiłam bilet na samolot <lol> ). A Lolek - cóż, piękny królewicz na włościach. Nadal ucieka na klatkę schodową szukać przygód, w nocy przeistacza się w wykastrowanego onanistę kołdrowego, odpukać chłop zdrowy (aczkolwiek nadal bezzębny, to znaczy zębny bez zęba). Pańcię kocha, pana toleruje, teściowej nienawidzi <diabeł>
Re: Lolek
Kiedyś Toskania to były dla mnie marzenia niemożliwe do zrealizowania. Ale że niby dlaczego niemożliwe? Nie jest to na końcu świata, wiedząc wcześniej pieniądze jakoś się zorganizuje, loty teraz są tanie, czas czlowiek wyskrobie, nawet mężą da się urobić, że bez niego jadę, tylko z kolezanką. No gdzie mi chłop na kursie gotowania potrzebny. Chociaż jest to bardziej kurs przygód i cudownego spedzania czasu. A gotowanie w międzyczasie. <lol>MoniQ pisze:Hehe
Dobrze wiedzieć, że są na tym świecie stałe rzeczy
Ech, Toskanii zazdroszczę. Przepis na życie, czy jakoś tak....
Teraz to będzie moja czwarta wizyta - i nie ostatnia! Dopiero się rozkręcam <tańczy>
Re: Lolek
Moja chęć pomocy w związku z opieką nad Rosie spaliła. Lolek nie był szczepiony na białaczkę (nigdy nie miał nic wspólnego z innym kotem i nie było potrzeby) i ryzykować nie mogę. Zagrożony byłby i Lolek, i Rosie. Chęci były i troche mi głupio, ale nie pomyślałam wcześniej. Może Bahia się zgodzi, że będę przychodziła codziennie do niej (do Rosi, nie do Bahii <lol> )
Re: Lolek
Ewuś kochana!!!!EwaL pisze:Moja chęć pomocy w związku z opieką nad Rosie spaliła. Lolek nie był szczepiony na białaczkę (nigdy nie miał nic wspólnego z innym kotem i nie było potrzeby) i ryzykować nie mogę. Zagrożony byłby i Lolek, i Rosie. Chęci były i troche mi głupio, ale nie pomyślałam wcześniej. Może Bahia się zgodzi, że będę przychodziła codziennie do niej (do Rosi, nie do Bahii <lol> )
Mówiłam Ci, że coś zorganizuję, żebyś nie miała wyrzutów. I jestem Ci ogromnie wdzięczna za chęć pomocy. Rosie pojechała do koleżanki, do towarzystwa miała szynszyla Kazika i młodziutką rozbrykaną koteczkę, którą dyscyplinowała a młoda w zamian moją starą rozruszała. Nie było łatwo, nie powiem, ale po kilku dniach jakoś się przyzwyczaiły. Już jest w domku z nami, trochę obrażona ale śpi ze mną w łóżku ;) Oczywiście zapraszam jeśli masz ochotę na kawkę, adres znasz ;)
Przepraszam za zaśmiecanie Lolkowego wątku. Kocie boski jesteś!!!
Re: Lolek
Hej Bahi! Cieszę się, że wszystko przebiegło pomyślnie. U nas nawiększe rozczarowanie było wśród gości wigilijnych, bo wszyscy znajomi wiedzieli, że będizemy robić kocie kolonie, a tu nagle...brak uczestników <lol> Jedynie rezydent przechadzał się majestatycznie zerkając na nas z wyższością godną kota, który jest ponad wszystko. Dzięki za zaproszenie, chętnie wpadnę do Was, dam znać oczywiście.