Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DOBRY
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Ło matko, to się teraz zestresowałam. Księżniczka w klatce Dobrze chociaż, że to sprawdzone miejsce przez kotkę teściów. Będzie musiała Biedroneczka wytrzymać
Szkoda, że ta Francja tak daleko, bo zabrałabym Missy do siebie na te dwa tygodnie. Dostałaby cały pokój dla siebie, nie tylko klatkę <mrgreen>
Yam, a te klatki to jakie mają wymiary?
Ten francuski chwyt i u mnie jest stosowany <lol> Czasami noszę tak Leosia i całuję po brzusiu <oops>
Szkoda, że ta Francja tak daleko, bo zabrałabym Missy do siebie na te dwa tygodnie. Dostałaby cały pokój dla siebie, nie tylko klatkę <mrgreen>
Yam, a te klatki to jakie mają wymiary?
Ten francuski chwyt i u mnie jest stosowany <lol> Czasami noszę tak Leosia i całuję po brzusiu <oops>
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
o jeżuuuuu, co ja tu czytam <shock> . Missy za kratami <strach> <shock> To już wszystko jasne, po co ona sobie te włochy tak hoduje i kołtuni, to jest plan utkania "liny" żeby wyrwać kratę, tudzież opuścić w dół by jakiś romantyczny kocurro uwolnił Missy z uwięzi <lol>
A tak na serio, nie zazdroszczę sytuacji ani Wam ani Missy, ale jak macie sprawdzone to miejsce to pewnie nie ma się co martwić. Missy z pewnością zatęskni, to może nawet miziasta się zrobi :-)
A tak na serio, nie zazdroszczę sytuacji ani Wam ani Missy, ale jak macie sprawdzone to miejsce to pewnie nie ma się co martwić. Missy z pewnością zatęskni, to może nawet miziasta się zrobi :-)
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Missuniu <zakochana> ciocia będzie trzymała za ciebie ogromne kciuki <ok> <ok> <ok> żeby czas ci szybko minął bez Pańci.
Ja też tak noszę Ives'a.
Ja też tak noszę Ives'a.
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Ojojojojojojoj
Tego, kto wymyslil pourlopowe PONIEDZIALKI proponuje wychlostac na placu publicznym
Tego, kto wymyslil pourlopowe PONIEDZIALKI proponuje wychlostac na placu publicznym
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Francuski chwyt... <rotfl>
Czy Wy tam w tej Francyji przyjaciół nie macie? Sąsiadów bliższych sercu? Przecież no man is an island <mrgreen>
Me koty ostatnio miały przez tydzień moją Mamę przychodzącą do nich w odwiedzinki na 2 godziny dziennie i nikogo poza tym. Zniosły to świetnie. Powiedziałabym, że nawet były znacznie mniej zestresowane niż po zostawaniu z babcią męża mego, choć to miła kobieta jest, przedwojenna, co zawsze pełną lodówkę mieć musi <mrgreen> Ba! Nawet po zostaniu prawie całkiem bez opieki wyglądały na absolutnie i zupełnie zadowolone z życia
Czy Wy tam w tej Francyji przyjaciół nie macie? Sąsiadów bliższych sercu? Przecież no man is an island <mrgreen>
Me koty ostatnio miały przez tydzień moją Mamę przychodzącą do nich w odwiedzinki na 2 godziny dziennie i nikogo poza tym. Zniosły to świetnie. Powiedziałabym, że nawet były znacznie mniej zestresowane niż po zostawaniu z babcią męża mego, choć to miła kobieta jest, przedwojenna, co zawsze pełną lodówkę mieć musi <mrgreen> Ba! Nawet po zostaniu prawie całkiem bez opieki wyglądały na absolutnie i zupełnie zadowolone z życia
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Haniu, znajomych i sasiadow mamy, ale wyjazd na 2 tygodnie to juz nie taka prosta sprawa.
Zeby ktos "dochodzil" : dom trzebaby zostawic "otwarty" (w sensie okiennice), ja mam wszedzie duze okna, wiec jak wyjezdzamy, to sie wszystko "barykaduje" (nie zebym jakos specjalnie sie zlodziei bala, ale nie ma co kusic. Zreszta ubezpieczenie domu tez wg tego zamykania dziala). A kota w ciemnicy nie zostawie przeciez....
Poza tym znajomi, sa, jakos jeszcze nas samotnosc nie dopadla <lol>. Tyle, ze bardzo blisko nas to akurat nie mamy, wiec trzebaby dojezdzac. Raz czy dwa to by sie dalo (gdybysmy wybyli na 4-5 dni), ale wyjazd na ponad dwa tygodnie to juz inna bajka. Ludzie maja swoje problemy, swoje codzienne zwyczaje, domy, mezow, dzieci....
Nie chce nikomu zycia upierdliwiac <mrgreen> <mrgreen> <mrgreen> A nawet gdyby znalazl sie chetny, to co z tymi okiennicami ?
Oddac kota komus : myslelismy, ale wsrod zaufanych znajomych sa albo psy albo tez domy, gdzie balkony i drzwi sie otwiera, balabym sie ze czmychnie ten moj Niedzwiedz i potem szukaj wiatru w polu....
Rodzina TZ'a (tu mozna latwiej poupierdliwiac bez wyrzutow sumienia <lol> ) : za daleko i zupelnie niepraktycznie.
Uwierz, ze przed rozwiazaniem "klatki" myslelismy o wielu innych, ale jednak TO wydaje sie najlepszym kompromisem
Zeby ktos "dochodzil" : dom trzebaby zostawic "otwarty" (w sensie okiennice), ja mam wszedzie duze okna, wiec jak wyjezdzamy, to sie wszystko "barykaduje" (nie zebym jakos specjalnie sie zlodziei bala, ale nie ma co kusic. Zreszta ubezpieczenie domu tez wg tego zamykania dziala). A kota w ciemnicy nie zostawie przeciez....
Poza tym znajomi, sa, jakos jeszcze nas samotnosc nie dopadla <lol>. Tyle, ze bardzo blisko nas to akurat nie mamy, wiec trzebaby dojezdzac. Raz czy dwa to by sie dalo (gdybysmy wybyli na 4-5 dni), ale wyjazd na ponad dwa tygodnie to juz inna bajka. Ludzie maja swoje problemy, swoje codzienne zwyczaje, domy, mezow, dzieci....
Nie chce nikomu zycia upierdliwiac <mrgreen> <mrgreen> <mrgreen> A nawet gdyby znalazl sie chetny, to co z tymi okiennicami ?
Oddac kota komus : myslelismy, ale wsrod zaufanych znajomych sa albo psy albo tez domy, gdzie balkony i drzwi sie otwiera, balabym sie ze czmychnie ten moj Niedzwiedz i potem szukaj wiatru w polu....
Rodzina TZ'a (tu mozna latwiej poupierdliwiac bez wyrzutow sumienia <lol> ) : za daleko i zupelnie niepraktycznie.
Uwierz, ze przed rozwiazaniem "klatki" myslelismy o wielu innych, ale jednak TO wydaje sie najlepszym kompromisem
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
My przeważnie demonizujemy, boimy się, a zazwyczaj okazuje się, że koty świetnie znoszą nasze wyjazdy i jakąś cudzą opiekę... Będzie dobrze <ok>
Hehe, a opcja z czesaniem powinna się nazywać Pakiet Missy <rotfl>
Hehe, a opcja z czesaniem powinna się nazywać Pakiet Missy <rotfl>
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Łoj a to się narobiło, Niedźwiedź w klatce <shock>
Ale żeby już nie stresować wujenki to tylko kciuki potrzymam żeby Missunia to dobrze zniosła a pańcia nie osiwiała od wyrzutów sumienia <diabeł>
Ale żeby już nie stresować wujenki to tylko kciuki potrzymam żeby Missunia to dobrze zniosła a pańcia nie osiwiała od wyrzutów sumienia <diabeł>
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Wiem, ze dylemat i stres duzy macie, więc potrzymam za Was wszystkich kciuki z Missunia na czele <ok>
Re: Jak sie gdzies przychodzi, to trzeba powiedziec DZIEN DO
Eh.... znaczy sie z tym dylematem i stresem, to moze troche zmylne wrazenie dalam...
Tak naprawde jakos mocno mnie to nie przeraza, nie tak, ze nie spie po nocach myslac, ze moj kot przezyje tortury <lol>
Wiem, ze zachwycona nie bedzie, wiem, ze bedzie wielki foch, ale z drugiej strony, miejsce znane, sprawdzone i zaufane, wiec jestem pewna, ze wszystko bedzie OK
Tak naprawde jakos mocno mnie to nie przeraza, nie tak, ze nie spie po nocach myslac, ze moj kot przezyje tortury <lol>
Wiem, ze zachwycona nie bedzie, wiem, ze bedzie wielki foch, ale z drugiej strony, miejsce znane, sprawdzone i zaufane, wiec jestem pewna, ze wszystko bedzie OK