Tak jak gdzieś już pisałam, wcześniej o tym nie wiedziałam, intuicyjnie myślałąm że lepiej jak będą miały tak z 2,5miesiąca. Po czym wyczytałam na waszej stronce od 12 tygodnia, widziałam też oczywiście w ogłoszeniach o kotach z papierami że takie koty dają po ukończeniu prawie 3miesięcy, a ja tak bardzo chciałam mieć takiego kotka, i kobieta chciała go szybko sprzedać, że bałam się żę znowu strace okazję. Wszystkie stronki od hodowców w Anglii akurat znalazłam nie z mojego rejonu, a te co znalazłam z mojego to się nie odezwali jak wysłałam emaila. Raz nawet ktoś się zaoferował ze mi wyślę kota specjalną firmą przewozową dla zwierząt, po czym się okazało że to byli zwykli oszuści, którzy chcieli wyłudzić pieniądze.
I tak wiem że im dłużej kot jest z mamą i pije mleko matki tym jest silniejszy i odporniejszy bo w tylko mleko matki ma specjalne do tego właściwości. Jeszcze jak w Polsce mieszkałam to mieliśmy koty ale tylko podwórkowe. Jednego razu mieliśmy taką szarą w pręgi kotkę, dachowca zwykłego, zawsze jak się miała kocić to przychodziła do mojej mamy i mama robiła jej miejsce gdzie się kładła i kociła. Nie pamiętam już ile miała lat ludzkich kiedy pewnego dnia nie wróciła do domu, a miała wtedy małe kotki cztery (zwykle miała cztery). Były takie słodkie, ale miały tylko tydzień (jeszcze były ślepe). Pamiętam bo miałąm wtedy wakację, to była szósta klasa szkoły podstawowej czyli jakieś 13, 14 lat wtedy miałam. Wzięłam te koty i się nimi opiekowałam. U mnie w domu się nie przelewało więc do weterynarza nie mogłam iść. Codziennie po nich sprzatałam i karmiłam. Tato uciął mi kawałek wentylu od roweru czy jak to się nazywało (taką gumową rurkę) i nałożył na końcówkę od szczykawki (tam gdzie się igłę zakłada). Oczywiście karmiłam je mlekiem krowim. Wszystkie dożyły prawie dwuch miesięcy. Dwa kocórki pozdychały bo jeden zrobił sobie cycka z siusiaka drugiego wiec jeden zdechł od picia sików a drugi zdechł bo się nie mógł załatwiać. Dwie kotki przeżyły. Jak się zaczęła szkoła to ja pojechałam na zieloną szkołę. I nigdy tego nie zapomnę bo mama rozdała moje koty nie pytając mnie w ogóle o zdanie. Do tej pory jak to wspominam mam do niej żal. Bo jednego kota dała koleżance która nie zabardzo dba o zwierzęta, a drugiego dała do rodziny gdzie mieli dziecko które się znęcało na zwierzakach. Z tego co wiem to ten u koleżanki też zdechł po jakimś czasie. A ten u rodziny przeżył jako jedyny, to była kotka. Raz ją widziałam jak tam byłam. To było po jakiś dwuch latach, ale nie byłą normalnego wzrostu, przypuszczam że to właśnie przez mleko krowie.
Normalnie u nas w domu nigdy nie mieliśmy chorych zwierząt, dopiero chorowały ze starości. Ostatnio duży pies podwórkowy zdechł (tzn weterynarz go musiał uśpić bo się męczył) był w wieku ludzkich 19lat. Tak samo z kotami i świnkami chorowały dopiero na starość.
A ja teraz mam koty już w swoim własnym domu, i z przyzwyczajenia żę nigdy nie miałąm do czynienia z chorobami u zwierząt to nie zasięgałam głębszych informacji na ten temat. Ponieważ zaistniał pewien problem postanowiłam poszukać jakiś informacji na internecie (pomimo tego ze u weterynarza już byłam) i tak znalazłam tą stronkę. Bardzo mi się tutaj podoba. Widzę, ze ludzie wiedzą o czym pisza. Przeczytałam prawie wszystkie wypowiedzi na temat żywienia, i mam zamiar przeczytać wszytko co tutaj piszecie
![:)](./images/smilies/smile3.gif)
naprawdę interesujące
![:)](./images/smilies/smile3.gif)
To tyle bo jak ja się rozpiszę to końca nie ma ;)
Pozdrowienia dla Wszystkich
![:)](./images/smilies/smile3.gif)