I trochę zdjęć z wywczasów Jarmuża na dworze.
SIssi od samego początku zero wroga, albo zainteresowanie albo olewka. Luke syczał przez 1 dzień, potem zaakceptował, więc miałam latające po domu bawiace się tornado biało-złoto-liliowe.
PS. to nie był kaprys, było wyjście awaryjne latania na 2 domy na 2 końcach miastach gdyby jednak się nie polubiło towarzystwo, a i ja byłam na homebased żeby mieć towarzystwo pod kontrolą. I w planach bycie dla Jarmuża daczą w przypadkach dłuższych niż dzień-dwa Pańcinych wyjazdów.
Może mieliśmy szczęście, a może to ja tak dobrze na koty działam
Tak na poważnie to myślę, że to kwestia mega odważnego Jarmuża (wchodzi jak do siebie) i wyważonej Sissi. Luke się dostosował
MoniQ pisze: ↑06 cze 2017, 08:24
Ciężki był egzamin na nianię?
Sama przyjemność. Znowu przez chwilę mam kota, który się spokojnie pozwala nosić na rękach i śpi w łóżku Starszyzna już tego wyrosła
Spotkania na szczycie
Luke jak to Luke, mistrz drugiego planu
Sissi jakoś sobie bardzo upodobała Jarmużowy transporter do spania... Nie wiem, gdzie Monika go kupowała, ale fajna jest ta poduszka, na wymiar, w komplecie z transporterem była.