Richard Henry

Zapraszam do prezentacji Waszych kotów, wszelakiej maści, rasy i pochodzenia :)
Awatar użytkownika
Luinloth
Agilisowy Rezydent
Posty: 5036
Rejestracja: 11 lut 2014, 20:09
Płeć: K
Skąd: Tychy

Re: Richard Henry

Post autor: Luinloth »

Słodziak duży i slodziak mały :serce:
Awatar użytkownika
Kamila
Agilisowy Rezydent
Posty: 3773
Rejestracja: 04 gru 2015, 13:01
Płeć: kobieta
Skąd: Bydgoszcz

Re: Richard Henry

Post autor: Kamila »

ojojoj, jaki słodziak rozkoszny :milosc:
Awatar użytkownika
fado123
Agilisowy Rezydent
Posty: 3093
Rejestracja: 24 wrz 2015, 19:59
Płeć: kobieta
Skąd: slask

Re: Richard Henry

Post autor: fado123 »

Co za Cudeńko :serce: :serce: :serce: :serce: ale zazdroszczę och :milosc: :milosc: :milosc: :milosc:
szarnecki
Posty: 42
Rejestracja: 11 wrz 2017, 13:36
Płeć: M
Skąd: B

Re: Richard Henry

Post autor: szarnecki »

W związku z moją chwilową nieobecnością, nadrobię zaległości i opowiem Wam nieco o moich dotychczasowych przygodach. Dzisiaj napiszę o mojej pierwszej dalszej podróży. Moi starzy wzięli mnie ze sobą do potencjalnego dziadostwa (tj. dziadków) na Mazury. Podchodziłem do całej wyprawy dość sceptycznie. Upał, pińdziesiąt stopni na zewnątrz, a przede mną jakieś 100km męczarni w samochodzie. Mam świadomość, iż moi bracia i siostry nie znoszą takich wypadów, ale ciekawość zwyciężyła i dałem się namówić.

Początek wyprawy był nawet obiecujący. Zerkałem przez szybę na wszystko dookoła, ale często przy jakichś skrętach, wyprzedzaniu, znosiło mnie na siedzenia i zaliczałem kolejne upadki. W końcu przestało mi się to podobać, gdyż drogi były coraz bardziej wyboiste, a kierowca znacznie przyspieszał. Tłumaczył to tym, że chce, by te moje męki ukrócić, blah blah. Wówczas schowałem się pod fotel, gdzie wydawało mi się, że będzie nieco przyjemniej (chłodniej?).

Obrazek

Jako dzielny mężczyzna przetrwałem podróż i szczęśliwie dojechaliśmy. Na miejscu czekały na mnie jeszcze większe "atrakcje". Okazało się, że dziadostwo trzyma pod swoim dachem psa-staruszkę i kotkę-lokalną gwiazdę. O ile dziadostwo było moim towarzystwem oczarowane, o tyle podopieczni mieli sporo zastrzeżeń. Skończyło się to izolacją lub kontrolowaną socjalizacją. Suczka to już nieco ślepowata, ale nadal potrafiła narobić hałasu. Kotka za to przy bliższym poznawaniu wymiękała i nie udało mi się z nimi odpowiednio poznać.

Warunki były bardzo dobre. Co prawda nie pozostawiono mi pełnej swobody, ale metodą małych kroczków zacząłem poznawanie świata spoza mieszkania.

Obrazek

Tutaj od razu podkreślę, że kształcenie to kontynuowałem po powrocie. Chętnie wychodziłem z rodzicielami na wieczorne spacery i muszę przyznać, że spodobało mi się to. Dużo mnie ta wycieczka nauczyła. Nie mam już problemów z krótszymi trasami autem, np. do weterynarza, a na ośce kroczę z podniesionym czołem. To na razie tyle. Życzę Wam miłego dnia!
Awatar użytkownika
yamaha
Genius Loci
Posty: 23442
Rejestracja: 01 maja 2012, 14:02
Płeć: F
Skąd: France

Re: Richard Henry

Post autor: yamaha »

Fotek, oczywiscie, nie widze :kaszana: :kaszana: :kaszana: :-/////

Ale opis mnie nieco "przeraza".... Powiedzcie no, drogi rodaku, czy ja zle zrozumialam czy Wy kota wozicie BEZ TRANSPORTERA w aucie ? :-|
(bez obrazkow i krwawych opisow "jak zdrapac kota z przedniej szyby", ale serio, dla Waszego i kociego dobra, szczerze radze pedusiem nabyc transporter..... kicia na poczatku pomarudzi i pomialczy, ale potem sie przyzwyczai i bedzie wszystkim DUZO BEZPIECZNIEJ)
Awatar użytkownika
elwiska3
Agilisowy Rezydent
Posty: 5444
Rejestracja: 25 paź 2011, 15:27
Płeć: kobieta
Skąd: Dąbrowa Górnicza

Re: Richard Henry

Post autor: elwiska3 »

Fajne przygody ale transporter konieczny przy bliższych i dalszych podróżach
szarnecki
Posty: 42
Rejestracja: 11 wrz 2017, 13:36
Płeć: M
Skąd: B

Re: Richard Henry

Post autor: szarnecki »

Bardzo mi miło, że się martwicie, ale zupełnie niepotrzebnie ;) Kiedy byłem odpowiednio mniejszy, podróżowałem nawet na najmniejszych odcinkach transporterem, lecz już wtedy znosiłem to bardzo słabo. Teraz nie wyobrażam sobie utykania mnie w transporterze, ale skoro Wasze pociechy to akceptują, to dobra Wasza!
Awatar użytkownika
MoniQ
Agilisowy Rezydent
Posty: 10272
Rejestracja: 22 lut 2013, 14:24
Płeć: Kobieta
Skąd: Opole

Re: Richard Henry

Post autor: MoniQ »

szarnecki pisze: 20 lip 2018, 12:06 Bardzo mi miło, że się martwicie, ale zupełnie niepotrzebnie ;) Kiedy byłem odpowiednio mniejszy, podróżowałem nawet na najmniejszych odcinkach transporterem, lecz już wtedy znosiłem to bardzo słabo. Teraz nie wyobrażam sobie utykania mnie w transporterze, ale skoro Wasze pociechy to akceptują, to dobra Wasza!
Hm,jakby to powiedzieć, jedne akceptują bardziej, inne mniej... Ale tak samo raczej mało kto pyta się dziecka czy podoba mu się jazda w foteliku...
Może ja mam po prostu zbyt bogatą wyobraźnię...
szarnecki
Posty: 42
Rejestracja: 11 wrz 2017, 13:36
Płeć: M
Skąd: B

Re: Richard Henry

Post autor: szarnecki »

MoniQ pisze: 20 lip 2018, 12:10Hm,jakby to powiedzieć, jedne akceptują bardziej, inne mniej... Ale tak samo raczej mało kto pyta się dziecka czy podoba mu się jazda w foteliku...
Może ja mam po prostu zbyt bogatą wyobraźnię...
Świetne porównanie, gratuluję. Na koniec tylko dodam, że kocur miał zapięte szelki i siedziałem z nim z tyłu. Nie zamierzam kontynuować dyskusji na ten temat. /szarnecki
Awatar użytkownika
Julcik
Agilisowy Rezydent
Posty: 2483
Rejestracja: 24 lis 2011, 21:48
Hodowla: ClarusCattus*PL
Płeć: k
Skąd: Gdańsk
Kontakt:

Re: Richard Henry

Post autor: Julcik »

Trochę to słaba reakcja :/
Jesteśmy na forum między innymi po to, żeby uświadamiać i otwierać oczy na pewne kwestie, które dla niektórych są jak widać nieoczywiste. Tyczy się to tak podstawowych dziedzin jak żywienie, badania, a nawet zabawki, więc reakcja na przewożenie kota w taki sposób nie powinna dziwić.

Transporter jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem zarówno dla kota i jak dla właściciela. Kot zamknięty w transporterze, który jest przypięty pasami nie stanowi zagrożenia ani dla siebie, ani dla współpasażerów. W momencie wypadku zwykły telefon waży 10 kg, pomyśl sobie jakiej masy nabiera kot. Drugą sprawą jest, że nawet trzymając kota na szelkach nie panujesz nad nim w 100%, co będzie jeśli wejdzie pod pedały? Słaby scenariusz prawda? Trzecia sprawa już najbardziej przyziemna i zdecydowanie najmniej istotna w porównaniu do powyższych, to po prostu kwestia higieny, sprzątanie wymiocin czy kociego moczu z tapicerki będzie wyzwaniem.

Jeśli tak bardzo nie chcesz przewozić kota w transporterze, zakup chociaż specjalne pasy samochodowe, co pozwoli na względnie akceptowalny przewóz zwierzaka.

Na przyszłość naprawdę nie ma co się oburzać ;) wszyscy tu chcemy dobrze dla zwierząt, a niestety to co dla kogoś wydaje się słuszne w rzeczywistości jest błędem. W reklamie mówią "twoj kot kupowałby whiskas", a ja zawsze dopowiadam "dlatego to ja robię zakupy". Tutaj zastosowanie jest to samo, Ty jesteś odpowiedzialny za zwierzę, więc podejmuj odpowiedzialne decyzje ;)

Gratuluję nowego członka rodziny
Zablokowany