Ja bym przy jednej dziennie normalnie nie wytrzymała.Jakbym wystartowała, to na połowie pudełka by się skończyło <lol>
Dlatego teraz niestety muszę być na diecie
To tak trochę <offtopic>
Żeby nie było tak zupełnie <offtopic> ,to podczas dzisiejszych porządków,znalazłam opakowanie piłeczek pingpongowych.Rzuciłam jedną ot tak,Jeffreykowi,niespecjalnie licząc na zainteresowanie z jego strony i..... mały oszalał.Odkrył radość zabawy takową piłeczką.Pewnie owa radość i entuzjazm będą tylko dziś,ale dobre i to.Biega,skacze,aż do zasapania.Potem chwila odpoczynku i jazda na nowo.Tak więc póki co furorę robi piłeczka.
Moja Daisy jest dość strachliwa i zauważyłam, że nie lubi zbyt dużych zabawek. A niektóre z nich (myszki, piłeczki) są olbrzymie i kicia bardziej się ich boi niż jest zaciekawiona.
Shila natomiast lubi wszystko, jest odważna i otwarta na każdą nowość (ostatnio pożarła pawie piórko w 10 minut po kupnie :-) Lubi też wykradać z salaterki cukierki, które później odnajduje mi Daisy
Obie lubią małe myszki i wędkę z piórkiem + przyszyty dzwoneczek.
Ale prawdziwym debeściakiem okazał się wskaźnik laserowy [allegro 3,50zł] (oczywiście trzeba bardzo uważać, żeby kotu nie świecić w oczka, więc dzieciom lepiej nie pokazywać).
u nas ostatnio, tak jak u marathy największym hitem jest laserek, a hitem nad hitami okazało się świecenie laserkiem tuż przy ścianach lub meblach. nie wiem czemu, ale to już w ogóle powoduje totalny szał <mrgreen>
mały królik pisze:u nas ostatnio, tak jak u marathy największym hitem jest laserek, a hitem nad hitami okazało się świecenie laserkiem tuż przy ścianach lub meblach. nie wiem czemu, ale to już w ogóle powoduje totalny szał <mrgreen>
u mnie jest dokładnie to samo, a jak laserek ginie to jest PŁACZ i SZLOCH <lol>