Strona 179 z 340

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 16 wrz 2013, 11:50
autor: magdaita
Hann, trzymaj się i nie zamartwiaj.
Mimo wszystko Lucek poradził sobie, nigdzie nie uciekł w szalonym pędzie, tylko siedział przy domu i czekał na was.Wszystko dobrze się skończyło.

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 17 wrz 2013, 15:57
autor: Hann
Dziękuję dziewczyny :kwiatek: Cieszę się że jesteście. Bardzo.
magdaita pisze:Lucek poradził sobie, nigdzie nie uciekł w szalonym pędzie, tylko siedział przy domu i czekał na was.
Bardzo go doceniam. Nie tylko w tak ekstremalnej sytuacji, na codzień też, to po prostu mądry kot :kotek:
Aga L. pisze:Jeszcze raz (dobra, jeszcze kilka razy <lol> ) popatrzyłam na zdjęcia i zwróciłam uwagę na pewną różnicę między facetem a damą. Widzicie ułożenie przednich łapek? Lucek rozwalony jak nie przymierzając szef włoskiej mafii a Jadwinia łapki elegancko jedna przy drugiej <rotfl>
To nie tylko różnica między facetem a damą, ale też między 7.200 i 3.200 <lol> Lucek zdecydował się upodobnić budową do buldoga angielskiego i takiej wersji uparcie się trzyma ;-) Masz rację, ma coś z Vito Corleone <mrgreen> Największy, najcięższy, najstarszy, Leoś i Jadwinia mają wobec niego naprawdę duży szacunek. Jak mają jedno piórko do zabawy i w pokoju są tylko Leoś i Jadwiga to albo walczą o piórko do upadłego, albo bawią się nim we dwójkę. Jeśli piórkiem bawi się Lucek, leżą obok bez ruchu, nie spuszczają z piórka oka, ale żadne z nich nawet nie drgnie. Po prostu szef się bawi, nie można przeszkadzać <lol>

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 17 wrz 2013, 18:22
autor: MoniQ
O rany, historia mrożąca krew w żyłach, ku przestrodze wszystkim. Mogę się tylko domyślać co przeżyliście! Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło :kotek:

Biedny Lucek, jaki on musiał być przestraszony.... Ale wygląda już, że wrócił do formy, to najważniejsze :)

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 17 wrz 2013, 19:15
autor: sylvina2
Ciesze sie ze wszysko dobrze sie skonczyło, kamien z serduszka spadł. <ok>
Miziaki dla wszystkich misiów a w szczególności dla Lucka :kotek: :kotek: :kotek:

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 17 wrz 2013, 21:35
autor: kotku
Hann pisze: (...) Jeśli piórkiem bawi się Lucek, leżą obok bez ruchu, nie spuszczają z piórka oka, ale żadne z nich nawet nie drgnie. Po prostu szef się bawi, nie można przeszkadzać <lol>
No wiadomo! Sze(ry)f jest tylko jeden <mrgreen> :ok:

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 18 wrz 2013, 08:35
autor: Agnieszka7714
O rajuśku, Haniu, strasznie Ci współczuję. Musiałaś umierać z przerażenia. I nie pisz takich głupot, że to Twoja wina, kot to jednak kot i uwielbia wszędzie zaglądać, wychodzić i wciskać się w najmniejsze dziurki. Wcześniej czy później tak musiało się stać tym bardziej, że potrafił wychodzić za drzwi. Tym razem poszedł trochę dalej. Mam dwóch uciekinierów w domu i już kilka razy ganiałam za nimi po klatce. Pomimo strachu nadal wyłażą. Teraz już wiesz na co stać Lucuśka i pomimo, że się boi to może powtórzyć eskapadę. Trzymaj się cieplutko i już nie zamartwiaj.

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 18 wrz 2013, 08:46
autor: maga
Takie zagubienie kota to straszne przeżycie, wiem bo mnie sie Hana kiedyś zagubiła.
Uciekła po prostu na klatke w momencie gdy teściowe wczesnie rano przyszli, a ja spałam.
Zorientowałam sie gdy 2 godziny później wychodziłam z domu i policzyłam koty.
Zawsze to robie jakos tak co jakiś czas je licze. Zawsze mam stracha, że któreś cos wymysli i wybierze sie na zwiedzanie.
na całe szczęscie u Was historia skończyla sie dobrze i nigdy więcej takich wrażeń.
Ale pewnie od teraz będziesz miała to co ja ...kolejno odlicz w każdym momencie gdy kota dłużej nie widzisz :)

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 18 wrz 2013, 10:13
autor: manita
Współczuję Hann i podejrzewam co przeżyłaś. Nam ostatnio też Chudy czmychnął z domu, pisałam o tym u siebie. Zorientowaliśmy sie szybko ale strachu było sporo. Teraz gdy znika mi z oczu, robię akcję panika i latam i go szukam. Wołam, trzepię puszką z karmą a ten dziad siedzi sobie np. beztrosko za zasłonką i nawet nosa nie wychyli. Pewnie ma ze mnie wielki ubaw, siedzi, patrzy i myśli- lataj babo, lataj a ja się pośmieję.

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 18 wrz 2013, 10:23
autor: MoniQ
manita pisze:Współczuję Hann i podejrzewam co przeżyłaś. Nam ostatnio też Chudy czmychnął z domu, pisałam o tym u siebie. Zorientowaliśmy sie szybko ale strachu było sporo. Teraz gdy znika mi z oczu, robię akcję panika i latam i go szukam. Wołam, trzepię puszką z karmą a ten dziad siedzi sobie np. beztrosko za zasłonką i nawet nosa nie wychyli. Pewnie ma ze mnie wielki ubaw, siedzi, patrzy i myśli- lataj babo, lataj a ja się pośmieję.
U nas niedawno było podobnie, byliśmy pewni że kot nam wypadł z okna <strach> Ponad godzina szukania po osiedlu, płacz, lament, obłęd w oczach.
A zgaga mała siedziała za szafką w kuchni.

Re: Lucek, Leoś i Jadwinia

: 18 wrz 2013, 14:18
autor: Hann
maga pisze:Ale pewnie od teraz będziesz miała to co ja ...kolejno odlicz w każdym momencie gdy kota dłużej nie widzisz :)
Do tej pory liczyłam tylko co czas jakiś, ale teraz nic tylko liczę. I sobie myślę, że w sumie dobrze, że nie mam wymarzonego domu z ogrodem, bo wtedy godzinę dziennie bym pewnie spędzała na zaglądaniu we wszystkie kąty. A tak... kwadrans i oblecę. W życiu trzeba szukać plusów <mrgreen>

Jadziulka, moje nieuczesane puchaciątko <zakochana>

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jadwinia rozkochała w sobie naszego pana doktora <mrgreen> Wypatrzył ją w poczekalni, gdzie spokojnie siedząc na kolanach czekała na wizytę u fryzjera, celem pozbycia się kłaczków. Aż się zatrzymał w miejscu, zawrócił i "Ekh... hm... ja może zaproszę do gabinetu? tak przy okazji obejrzę kotka?". No to poszłam, myśląc po drodze że skoro się nie zapisywałam to mam nadzieję, że bezpłatnie będzie oglądał <mrgreen> Wziął na ręce, Jadwinię niestety, nie mnie <lol> pocałował wprost między oczka długo, no dłuuugo jakoś i mówi "Musi zostać". "Musi zostać?!". "No musi, na obserwację... sprawa jest poważna... na dwa tygodnie...co najmniej..." <lol>