Od tygodnia Nori ma koleżankę.
To Tali, Babette, krówka, tudzież swojsko łaciata paskuda, wg Nori wypłosz
Dziewczyna jest wstydliwa, dopiero kursuje po domu. Zrobiła sobie legowisko- kryjówkę w tapczanie, tam się chowa, jak ma dość domowników.
Nori reaguje na nią jajak na zdjęciach wyżej
Kilka razy się zdążyło, że Tali warczała na Nori gdy ta wsadziła nos do kryjówki. Poza tym spokój. Ale Tali jeszcze nie biega na pełnej swobodzie po domu. Jeszcze jest nieśmiała.
Reakcja Nori na nowego domownika była żadna.
Podeszła do klatki, popatrzyła, powąchała i odeszła przyglądać się z daleka.
Do pokoju, gdzie była Tali wchodziła z kontrolą, wiadomo nie chcieliśmy wojny. Ale Nori podchodziła ostrożnie, za pierwszym razem z brzuchem przy ziemi, ale z zaciekawionym (chyba) ogonem. Każdy kolejny raz już brzuch na normalnej wysokości. Szybko też odkryła, że Tali nie zawsze mokre zje, więc można się tym zaopiekować
Panie się obserwują, czasami wąchają. Nie było póki co przytulania, wspólnego jedzenia, ani leżenia na kanapie. Nie było bitwy, syczenia, itd
Nie umiem określić na jakim są etapie. Czasami się obserwują, czasami mają na siebie wywalone.
Tali jest ostrożna cały czas wobec wszystkich i wszystkiego. Od wczoraj patroluje piętro, dzisiaj przyszła do nas do łóżka na chwilę.
Miało to wszystko trochę inaczej wyglądać. Miałam z nimi być sama, w ciszy i spokoju, specjalnie urlop wzięłam. Ale Jurek drugi tydzień kwarantanny dostał, więc nauczanie zdalne. Piski, Krzyki, hałas itd
Panie się odnajdują. Tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że cały czas będzie tylko dobrze i ze niczego zje nie odczytałam i nie przeoczyłam.