- ech...jesteśmy, żyjemy...zwierza lepiej ode mnie...ja jakoś nijak nie mogę zaakceptować zimna....a już takiego jak ostatnio to wogóle....
- odczuwam fizyczny ból na zimno...bolą mnie kości, stawy, sztywnieje kręgosłup...no po prostu masakra....gdyby nie moje psy to wogóle nie wychodziłabym z domu.... <hm>
- kociarnia ma się dobrze, Muffin bezwstydnie zalega na posłanku w łazience, bo tam najcieplej...Vitia nauczył się wskakiwać na szafy i ostatnio zaliczył nawet żyrandol w kocim pokoju....Tika znowu zbojkotowała pyszne jedzonko z najwyższej półki i mimo, że to była wołowina i jagnięcina to w dowód oburzenia zaczęła sobie rwać kłaki na zadzie więc moje półdzikie koty pracowniane mają niezłą wyżerkę, .... <lol>
- jakoś nie umiem karmić moich kotowatych tak, żeby Tika miała osobne jedzonko- one mimo, że moją swoje miseczki to i tak latają między- żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie dałam komuś czegoś pyszniejszego...i tak stanęło na tym, że "dzikie" wcinaja 'almo nature' i "grau".... <shock>
- moja lekarka już drugi raz chce mnie wysłać na gruntowne badania do szpitala- ja wyniki mam całkiem niezłe - ale jakoś nie może zrozumieć, że są ludzie, którzy umierają bez słońca i ciepełka....a ja, kiedy nie ma słońca dłużej niż trzy cztery dni to wpadam w jakąś otchłań....ech..... <hm>
- z lepszych wieści; Kori-Ki zadebiutowała na wystawie w Gdańsku i dostała bardzo dobrą ocenę, Sapcio znowu się upasł i muszę go troszkę przegonić, żeby doszedł do siebie bo znowu dostanę od weta żółtą kartkę....zdrowie mu dopisuje z czego bardzo się cieszę....
- i tak na marginesie- podczytuję WASZE wątki i uśmecham się wtedy i jakby mi cieplej na duszy i dzięki, że jesteście, bo to mi pomaga przetrwać do wiosny..... <serce>