Wiosenny słodziak to Jarmuż z miotu J. Jak koleżanka zaczęła myśleć o kocie, to zaczęłam jej podsyłać info o obecnych lub planowanych kociakach, o których wiedziałam z dobrych hodowli. Początkowo miała być liliowa dziewczynka, a skończyło się na czarnym złocie
Monika się wahała długo między Jaśminem (blue golden) i Jarmużem, w końcu stanęło na Jarmużu.
Super zniósł drogę z Wrocławia do Warszawy. Parę razy pomiaukolił, ale jak się go głaskało przez otwory w transporterze, to wywalał brzucho do góry i mrucząc kazał się miziać.
Po dojechaniu do mieszkania i wypuszczeniu z transportera, zaczął sobie zwiedzać mieszkanie z ogonem pionowym do góry jak antenka. Zaakceptował jak swoje, w ogóle się nie boi obcych, jak ktoś przychodzi to siedzi na środku pokoju i patrzy kto przyszedł, daje się miziać. Uwielbia się bawić, zwłaszcza taką czarną myszką na wędce, latać po drapaku i siedzieć na parapecie obserwując co za oknem się dzieje. Aha, i fascynujaca zabawa to wywalanie żwiru z kuwety
Fajny słodziak z niego
Monika jest niestety nie FB-kowa ani nie forumowa, więc póki co to ja działam jak kabel informacyjny dla hodowli w kwestii mediów obrazowych.