EwaL pisze:Podejrzewam, Lolek że już ma walizeczkę spakowaną i czeka przy drzwiach wejściowych, tęsknym wzrokiem spoglądając w okno słysząc przejeżdżające samochody i bezgłośnie miauczy:Mama? <lol>
<lol> <lol> <lol>
Oj, się w tej główce naszej Ewy różne projekcje zalęgają.
Jest 12:30, do godziny zero zostało tylko 8 godzin, czyli prawie nic w porównaniu do niemal roku oczekiwania.
Powodzenia wieczorem i niech Ci się Lolek rzuci w ramiona <mrgreen>
EwaL pisze:Podejrzewam, Lolek że już ma walizeczkę spakowaną i czeka przy drzwiach wejściowych, tęsknym wzrokiem spoglądając w okno słysząc przejeżdżające samochody i bezgłośnie miauczy:Mama? <lol>
<lol>
Ale szybko zleciala i nasza Ewa doczekala sie tego momentu <ok>
Bedzie sie dzialo <tańczy>
Czekam na relacje <mrgreen>
Wróciliśmy! Dzielny Lolek podróż spędził bezgłośnie. Udawał, że go tam nie ma. Skurczył się do rozmiarów dorodnego chomika. W domu z transportera wyszedł nawet odważnym krokiem, lekko zasugerowałam mu położenie kuwety, kot wyszedł z niej krokiem "przyczajony tygrys, ukryty smok", przesunął się do ściany i wzdłuż niej czmychnął na palcach za kanapę. I tyle widziałam kota, który ani walizeczki nie miał, ani bezgłośnie nie miauczał (chyba zapomniał). Właśnie zajrzałam i kot ...ulega teleportacji - nie ma go tam. Ale gdzieś chyba musi być?Powtarzam sobie: bez paniki, sam ma wyjść, bez paniki...