Voldemort i Sméagol

Zapraszam do prezentacji Waszych kotów, wszelakiej maści, rasy i pochodzenia :)
Awatar użytkownika
Miss_Monroe
Moderator
Posty: 6546
Rejestracja: 24 lut 2012, 11:28
Płeć: Kobieta
Skąd: Warszawa/NY

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: Miss_Monroe »

Wklejam bardzo przydatny post dotyczący zabaw kotów. Mam nadzieję, że Ci pomoże :-) :
Dorszka pisze: Na gryzienie nie wolno pozwalać. To jest zabawne jedynie dla gryzącego. Dorosłe koty się nie bawią, nie w takim znaczeniu, o jakim myślimy, jedyna zabawa, jaką znają koty, to ta w polowanie i upolowanie. To na pewno jest zabawne, ale jedynie dla polującego. Wiem, że ze swoimi poradami w tym względzie jestem tu w mniejszości, , wiem, że pokutuje mit o docieraniu się kotów i "ustalaniu hierarchii", ale jak sama nazwa mówi, jest to mit. I nie piszę tego z pozycji hodowcy nie zgadzającym się z innymi hodowcami, tylko z pozycji behawiorysty. O zabawie dorosłych kotów możemy mówić, dopóki nie dochodzi między nimi do kontaktu fizycznego. To znaczy jeden goni, goniony, gdy już się przestraszy, że może to jednak nie na niby, zatrzymuje się i odwraca - jeśli goniący również się zatrzyma, jest dobrze, niekiedy koty zamienią się rolami, pogonią w drugą stronę, i znów na taki sam znak zatrzymają - to jest w porządku. Gryzienie, szczególnie po łapach, nie jest już, niestety, żadną zabawą. W każdym razie nie dla gryzionego. I nie ma tu znaczenia, że "krew się nie leje". To już JEST agresja.

Jeszcze raz powtórzę, że kot bawi się jedynie w polowanie. To znaczy że zabawa jest, dopóki któryś z nich zgadza się być ofiarą. W pewnym momencie ofiara mówi "Stop", jeśli "drapieżnik" tego nie słucha, mamy bójkę. Zazwyczaj niestety, nie słucha, tak jest nakręcony świetną, jak dla niego, zabawą. Każda ganianka to potencjalna bójka, o ile jej nie kontrolujemy. Chyba, że mamy szczęście, i oba koty nie nakręcają się za bardzo. Niestety, to rzadkość, i nie jest to nic złego, to po prostu kocia natura. Są koty uważne, które szanują swoje granice, i nigdy się nie nakręcają na tyle, żeby się nie zatrzymać, gdy goniony się zatrzyma, ale to rzadkie przypadki. Takim rozwiązaniom możemy pomóc, organizując odpowiednio otoczenie, czyli jeśli goniony może gdzieś wskoczyć, schować się, itp, to często naturalnie "wygasza" pościg. Lepsze są półeczki od budek, bo po wskoczeniu do takiej kryjówki przez gonionego może się okazać, że polujący una to za świetny obrót zabawy, można teraz zapolować "przez dziurę", co dla zablokowanego kota jest ogromnym stresem.

Nie wiem naprawdę, jak to jeszcze dokładniej wyjaśnić, wydaje mi się zawsze, że robię to klarownie, robiłam to już mnóstwo razy. To jak zabawa w berka, jeśli dobiegniemy do czegoś tam i krzyczymy "Zamawiam!", goniący ma nas puścić. Wyobraźcie sobie, że tego nie robi. Co czujecie i jak się zachowujecie? Dla większości kotów polowanie jest tak fajne, że nie słyszą tego "Zamawiam". Jeśli "wybiegamy" je z zabawką, oczywiście jest dobrze, bo instynkt "mordowania" jest zaspokojony. Wybawiamy, po solidnym wybawieniu karmimy, i... mamy szansę nawet na chwilę czułości w postaci wzajemnego wylizywania się, bo po jedzeniu jest mycie. To są te chwile bliskości, na które koty sobie pozwalają, jak przyjście do nas na mizianki, jedne na więcej, inne na mniej.

Na wspólnym terenie na stałe mam 7 kotów (Fado z przyczyn oczywistych nie jest razem z kotkami, Clara z przyczyn różnych też nie, ona nie potrafi żyć blisko innych kotów), i nie ma między nimi zabaw z kontaktem, poza kociętami, ale one muszą się jakoś nauczyć, że ugryzienie boli, że jak ktoś piszczy, to trzeba go puścić, itp,. i kocięta nie boją się, że coś im się stanie. Ale nawet kociętom nie pozwalam na zbyt długie zapasy, i jeśli widzę, że ktoś bardzo, ale to bardzo chce mordować, biorę wędkę, i go wybawiam. Przy okazji też cała resztę, bo kocięta, w przeciwieństwie do dorosłych kotów, nie ustępują sobie w pogoni za piórkami <lol> Koty dorosłe ganiają się u mnie często po półkach, ale nie dopuszczam do kontaktu. Teraz już nawet nie muszę tego pilnować, bo nie nabrali złych nawyków. Gdy tylko słyszę ganiankę, jestem przygotowana, wędki na długich drucikach mam zawsze pod ręką, i gdy zobaczę błysk mordu w czyichś oczach, natychmiast przekierowuję jego uwagę na zabawkę, i wybawiam do utraty tchu. Koty uczą się tak szybko, że nawet, gdy nie mogę natychmiast wziąć zabawki, a widzę, że krew w żyłach ruszyła, wystarczy, że zawołam mię kota, i jest "zastopowany", co daje obojgu chwilę oddechu i opamiętania. Nie wiem, co to futro na podłodze, a koty nie mijają się, stale kontrolując nawzajem swoje ruchy. No może z wyjątkiem układu Gatta-Borgia, one są stałe w uczuciach, ale w tej chwili mają tyle ścieżek, na których się nie mijają, że spojrzenia spode łba trafiają się bardzo rzadko. I na spojrzeniach się kończy :) Wzięcie drugiego kota nie zwalnia nas z obowiązku zabawy, w przeciwieństwie do udzielanych na forum beztrosko rad, że drugi kot rozwiąże problem nudy tego pierwszego; wręcz przeciwnie, tym bardziej musimy im ją zapewnić, żeby nie bawiły się swoim kosztem. Niestety, wiele osób nie widzi tego kosztu, wydaje im się, że skoro nie leje się krew to jest OK. W jakimś wątku przelotnie przeczytałam o tym, jak dwa koty wypychały się z rozety, jeden wypadł, wyładował się na trzecim, i towarzyszyło temu rozbawienie piszącego. Nie widziałam w tym nić zabawnego, wręcz przeciwnie, to prosta droga do odwiedzenia za jakiś czas wątku "Nagła i niespodziewana zmiana stosunków między kotami". W przypadku ogromnej większość tam piszących zmiana nie jest ani nagła, ani niespodziewana, jest jedynie eskalacją tego, co oglądali na co dzień, ale przecież krew się nie lała. Prawda jest taka, że jak już się leje, to na ogół mamy pozamiatane. Szansę na zmianę mamy dopóki do tego nie dopuścimy. Bo nawet, jeśli się nigdy nie poleje, bardzo trudno jest nam potem dostrzec związek pomiędzy kotem żyjącym w stałym napięciu, czy ten drugi mnie zaraz zaczepi, czy dziś da mi spokój, a jego różnymi, nawracającymi, trudnymi do wytłumaczenia problemami zdrowotnymi.
Awatar użytkownika
Miss_Monroe
Moderator
Posty: 6546
Rejestracja: 24 lut 2012, 11:28
Płeć: Kobieta
Skąd: Warszawa/NY

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: Miss_Monroe »

Corsini pisze: (...)Są niezwykle żarte i mokrego jedzą bez umiaru, co może doprowadzić do zwracania. Ile w/g was 1,5kg kot może zjeść na raz? Suchego tak nie jedzą, po zjedzeniu ok pół porcji resztę zostawiają i do kolejnego posiłku zawsze zostaje co najmniej 20% porcji więc tutaj nie ma mowy o ograniczaniu. Suche mają dostępne w określonych godzinach właśnie po to aby się nim nie dopychały tuż po zjedzeniu mokrego.(...)
Masz kociaki, w dodatku rasy dość energicznej, moja znajoma ma kotkę rasy sfinks i mimo, że ma 3 lata to nadal jest "żywym srebrem" <lol> . Maluchy spalają dużo kalorii i przez to dużo jedzą. Według mnie nie należy wydzielać karmy suchej, ani podawać jej w wyznaczonych godzinach szczególnie takim maluchom :-) . Koty mają mieć karmę suchą cały czas dostępną w misce, właśnie po to, aby sobie ją podjadały kiedy chcą i w jakich ilościach chcą. Wydzielanie karmy nie jest zdrowe, gdyż prowadzi do tycia.
Corsini
Posty: 52
Rejestracja: 09 sty 2014, 17:06
Płeć: M
Skąd: Warszawa

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: Corsini »

Miss_Monroe pisze:Według mnie nie należy wydzielać karmy suchej, ani podawać jej w wyznaczonych godzinach szczególnie takim maluchom :-) . Koty mają mieć karmę suchą cały czas dostępną w misce, właśnie po to, aby sobie ją podjadały kiedy chcą i w jakich ilościach chcą.
Jak powyższe ma się do np tego?:
asiek pisze:Nie polecam mieszania suchej karmy z mokrą.Kot inaczej trawi jedna i drugą,a suchą dużo dłużej
Inaczej: Jak pogodzić stały dostęp do karmy z niemieszaniem różnych postaci karmy w jednym posiłku?

Dodam tylko że tak podliczając to suche jest stale dostępne w misce przez ok 17h na dobę.
Znika tylko rano tuż przed pierwszym posiłkiem mokrym, wraca po 2-2,5h; później znika przed drugim posiłkiem mokrym i wraca znowu po 2h od trzeciego posiłku mokrego. Przerwa między drugim i trzecim posiłkiem mokrym to 3h.
Cel jest jeden: nie mieszanie różnych postaci karm w jednym posiłku i niedopuszczanie do zjawiska dopychania się suchym tuż po zjedzeniu mokrego.
Dorszka pisze:Dorosłe koty się nie bawią, nie w takim znaczeniu, o jakim myślimy
Dorszka pisze:O zabawie dorosłych kotów możemy mówić, dopóki nie dochodzi między nimi do kontaktu fizycznego.
Dorszka pisze:nie ma między nimi zabaw z kontaktem, poza kociętami, ale one muszą się jakoś nauczyć, że ugryzienie boli, że jak ktoś piszczy, to trzeba go puścić, itp
Zwracam uwagę na wyraźne rozróżnienie granicy pomiędzy agresją u kotów dorosłych i kociąt.
I tak, czytałem to już dawno temu, jeszcze przed przybyciem kotów i później szukając informacji czy ich zachowanie nie jest zbyt agresywne.
Z ranami może przesadziłem. Główne "urazy" (tj. otarcia) spowodowane były tym że źle obliczyły odległość i spadły przy skoku za sofę np. Na białym po 1 dniu śladu po tym nie było, natomiast na czarnym pojawiły się dwie jasne plamki i od tygodnia nie znikają, jednak powoli ciemnieją. Zastanawiałem się nawet czy to nie jest skutek jakiegoś oparzenia środkami np. z łazienki ale dostępu do takich nie mają.
Z ran które podejrzewam że powstały od wzajemnych starć to jedna kropka najprawdopodobniej po pazurze (stąd decyzja o częstych przeglądach pazurków), oraz jedna ok 0,5 cm bardzo płytka szramka (nie krwawiąca) na ciele też prawdopodobnie od przejechania pazurkiem. Uważam że jak na codzienne godziny zabaw takie dwie ranki nie stanowią powodów do obaw.
Chłopaki są na tyle głupie że pacają się łapą za wystającym ogonem dość często. Tak samo gdy jeden już śpi a drugi przychodzi położyć się obok to najczęściej kładzie się na tym pierwszym (może tak najwygodniej, nie wiem, nie znam się) i lekko łapie go zębami za kark, na co pierwszy stara się odsunąć go łapami. Taka przepychanka trwa kilkanaście sekund i idą spać.
Gryzienie jest takie że nie zadaje bólu, a przynajmniej nie mocnego. Coś w okolicy szczypania. Testuję to na sobie czasami bawiąc się ręką, jednak bardzo staram się takie coś ograniczyć bo uważam za nie dobre uczenie kotów że goła ręka służy do zabawy.
Kiedy tylko jeden zaczyna miauczeć gdy zabawa przestaje mu się podobać to widzę że ją przerywają na chwilę, by po kilku sekundach powrócić do ganianego.
Te starcia w kontakcie fizycznym nie trwają dłużej jak kilka kilkanaście sekund.
Schemat: gonitwa, dziabnięcie, odwetowa gonitwa, odwetowe dziabnięcie i tak w kółko.

i na koniec:
Dorszka pisze:Ale nawet kociętom nie pozwalam na zbyt długie zapasy, i jeśli widzę, że ktoś bardzo, ale to bardzo chce mordować, biorę wędkę, i go wybawiam.
Postępuję dokładnie tak samo. Nie przerywam im każdej gonitwy i starcia w kontakcie, ale jeśli uznaję że trwa to za długo to staram się przenieść energię na zabawki.
Awatar użytkownika
Betuś
Posty: 4042
Rejestracja: 21 sty 2014, 20:44
Płeć: Kobieta
Skąd: Łódź

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: Betuś »

Witam, chcialam tylko powiedziec, ze nie należę do osób przepadających za ta rasa, ale patrząc na zdjecia tych małych lobuziakow moze mi sie wszystko zmienić. Absolutnie zgadzam sie z komentarzem " jak tu takiego nie kochać". Słodko wyglada pod tym reczniczkiem <zakochana>
Ciesze sie, ze moge tutaj spotkac inne rasy kotow. Fajne sa :-)
Awatar użytkownika
sarunia28
Posty: 105
Rejestracja: 02 sty 2014, 14:10
Płeć: dziewczyna
Skąd: Poznań

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: sarunia28 »

Moja Kitka tez je sucha Orijena obecnie ok 40 g na dobe. Catz finefood znudzil sie po 6 puszczce -zamowilam 12 :( zostaly 2 . Ostatnie 6 mieszala, z roznymi ale wiekszosc ladowala w smieciach, potem kupilam granatapet pierwsze 6 zjadla potem domowilam nastepne i zosatlo ok 8 ktorych juz tknac nie chce. Nie ma problemu za to z karmami filetowymi typu miamor animonda ocean schesir monlight dinner te je odrazu bez wybrzydzania. Dokupilam olej z lososia niestety samego nie chce a gdy dodam do miski z jedzeniem nie zjada...
Zamiast brytyjskiego mam "francuskiego" kotka ;)
Corsini
Posty: 52
Rejestracja: 09 sty 2014, 17:06
Płeć: M
Skąd: Warszawa

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: Corsini »

sarunia28, właśnie dlatego ja filetowych nie chcę podawać chociaż mam kilka puszek Almo Nature. Boję się że jak zasmakują filetów to przestaną wcinać musy i pasztety, a jednak ciężko znaleźć dobrze zbilansowaną filetową karmę. Mam tylko sześć 100g puszek tego Almo - będą dostawały później może jako przysmak raz w tygodniu :P
Betuś pisze:Witam, chcialam tylko powiedziec, ze nie należę do osób przepadających za ta rasa, ale patrząc na zdjecia tych małych lobuziakow moze mi sie wszystko zmienić. Absolutnie zgadzam sie z komentarzem " jak tu takiego nie kochać". Słodko wyglada pod tym reczniczkiem <zakochana>
Ciesze sie, ze moge tutaj spotkac inne rasy kotow. Fajne sa :-)
Większość znajomych (zapraszam wszystkich co by się wybawili z potworami a ja mam wtedy chwile spokoju :P) mówi że są o wiele fajniejsze na żywo niż na zdjęciach. Dodatkowo chłopaki w ogóle nie boją się obcych więc bawią się z nimi świetnie, a po wszystkim zasypiają na ich kolanach przekonując tym do siebie nawet najbardziej opornych :)
A do wątku Forresta zaglądam regularnie i stwierdzam że jak na futrzastego kota jest bardzo fajny ;)
Awatar użytkownika
sarunia28
Posty: 105
Rejestracja: 02 sty 2014, 14:10
Płeć: dziewczyna
Skąd: Poznań

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: sarunia28 »

No niestety filetowe to właśnie taki przysmak jak na takie młode kotki jak nasze za mało tłuszczu witamin itp. Chciałam ten tłuszcz uzupełnić trochę tym olejem z łososia ale niestety... Tak wiec jak nie dam Kicie jej ulubionej puszki no to cały dzień jest na orijenie. Fajnie ze Twoje kotki maja taki apetyt :D
Corsini
Posty: 52
Rejestracja: 09 sty 2014, 17:06
Płeć: M
Skąd: Warszawa

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: Corsini »

Dawno nas nie było.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
manita
Agilisowy Rezydent
Posty: 3446
Rejestracja: 26 lip 2010, 17:31
Kontakt:

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: manita »

Matko, że ja dopiero tu dotarłam! Już uwielbiam wasz wątek. Jakie cudne chłopaki <serce> <serce> ! Witam serdecznie na forum.
Awatar użytkownika
Betuś
Posty: 4042
Rejestracja: 21 sty 2014, 20:44
Płeć: Kobieta
Skąd: Łódź

Re: Voldemort i Sméagol

Post autor: Betuś »

Ooooo, dawno tych słodkich golasków nie widziałam <lol>
Łobuzują nadal czy juz troche delikatniej?
Podrap je pod brudka od cioci Beaty :kotek:
Zablokowany