Gato Agilis Cattus*Pl
Dotarłam kosmicznie spóźniona, ale jestem i ja z gratulacjami, że już, że On Ci Twój <lol>
Mam nadzieję, że z Luniakiem szybko będzie dobry układ, wiadomo, że jej się wszystko posypało.
Będziesz ze wzruszeniem obserwowac,jak się Dama w nim będzie zakochiwała...
Piękne zdjęcia, najbardziej oczekiwane dokocenie roku <zakochana>
Już się wszyscy możemy ze swoimi kotami wyprowadzac z forum <lol>
Cudownie, czekam na dalsze relacje <klaszcze>
Mam nadzieję, że z Luniakiem szybko będzie dobry układ, wiadomo, że jej się wszystko posypało.
Będziesz ze wzruszeniem obserwowac,jak się Dama w nim będzie zakochiwała...
Piękne zdjęcia, najbardziej oczekiwane dokocenie roku <zakochana>
Już się wszyscy możemy ze swoimi kotami wyprowadzac z forum <lol>
Cudownie, czekam na dalsze relacje <klaszcze>
Wszystkim bardzo pięknie dziękuję za tyle ciepłych słów
Wybaczcie mi proszę, że zaniedbuję teraz forum, ale naprawdę nie mam kiedy czytać nie mówiąc już o pisaniu Krótkie chwile, kiedy koty śpią wykorzystuję na pracę, muszę podgonić zaległości
W kontaktach Gato - Luna jest pewna zmiana na lepsze. Luna mniej syczy, już nie jest tak śmiertelnie przerażona choć dalej wycofana. Bardzo ją Gato interesuje ale boi się bezpośredniego kontaktu. Gdy on nie widzi jej, to podkrada się do niego. Już dwa razy zebrała się na odwagę i powąchała mu końcówkę ogonka.
Teraz na noc futra znów dokazują. Luna trochę rwie się do łapoczynów. Taka niezgrabna jest w tym nawiązywaniu kontaktów.
Najbardziej lody puszczają gdy rozdzielam w kuchni smakołyki. Tu już oboje miaukają i kręcą się pod moimi nogami. Przy rozdzielaniu dzisiejszej kolacji Luna nie syknęła na małego ani razu. Jedzą razem, talerzyk obok talerzyka. Gato co prawda stara się sprawdzić co ma Luna, ale Ta wtedy gulgocze i mały odpuszcza.
Widzę też, że Luna znów poleguje na boku a nie w pozycji gotowej do skoku.
Gato nadal nie przejmuje się niegościnnością starszej koleżanki. Sensem jego istnienia jest jedzenie <lol>
Dziś karmiłam w opcji MYMŁON <mrgreen> Jadł bardzo grzeczniutko. On w ogóle jest prześmieszny z jedzeniem suchego. Nie wiem dlaczego, ale sam nie podchodzi do miseczki. Muszę ja podejść, poszeleścić palcem w chrupkach, to biegnie do miski mało się nie zabije. Podaję do pysia ze dwa chrupki i dalej wkładam palce do miseczki. Mały zjada dopóki trzymam palce w misce. Ich wyjęcie kończy posiłek.
Niesamowite <lol> Będziemy ćwiczyć samodzielność w tym zakresie.
Poza tym, wyciągnęłam go dzisiaj między innymi, z szafki z naczyniami w kuchni, konkretnie z miski na surówki, z kubła na śmieci, do którego wskoczył bez zastanowienia, z niszczarki do dokumentów oraz z szuflady zamrażalnika. Nałogowo też depcze mi klawiaturę i udało mu się napisać niecenzuralny wyraz. Musicie mi wierzyć na słowo, bo nie przytoczę jaki <lol> Ale śmiałam się w głos dobrych kilka minut.
Garnie się również do próbowania WSZYSTKIEGO. Mojej kawy w kubku, podsmażonej cebulki, chleba z ziarnami, ziemi z doniczki.
A taką niewinną buźkę ma <lol>
[center][/center]
Wybaczcie mi proszę, że zaniedbuję teraz forum, ale naprawdę nie mam kiedy czytać nie mówiąc już o pisaniu Krótkie chwile, kiedy koty śpią wykorzystuję na pracę, muszę podgonić zaległości
W kontaktach Gato - Luna jest pewna zmiana na lepsze. Luna mniej syczy, już nie jest tak śmiertelnie przerażona choć dalej wycofana. Bardzo ją Gato interesuje ale boi się bezpośredniego kontaktu. Gdy on nie widzi jej, to podkrada się do niego. Już dwa razy zebrała się na odwagę i powąchała mu końcówkę ogonka.
Teraz na noc futra znów dokazują. Luna trochę rwie się do łapoczynów. Taka niezgrabna jest w tym nawiązywaniu kontaktów.
Najbardziej lody puszczają gdy rozdzielam w kuchni smakołyki. Tu już oboje miaukają i kręcą się pod moimi nogami. Przy rozdzielaniu dzisiejszej kolacji Luna nie syknęła na małego ani razu. Jedzą razem, talerzyk obok talerzyka. Gato co prawda stara się sprawdzić co ma Luna, ale Ta wtedy gulgocze i mały odpuszcza.
Widzę też, że Luna znów poleguje na boku a nie w pozycji gotowej do skoku.
Gato nadal nie przejmuje się niegościnnością starszej koleżanki. Sensem jego istnienia jest jedzenie <lol>
Dziś karmiłam w opcji MYMŁON <mrgreen> Jadł bardzo grzeczniutko. On w ogóle jest prześmieszny z jedzeniem suchego. Nie wiem dlaczego, ale sam nie podchodzi do miseczki. Muszę ja podejść, poszeleścić palcem w chrupkach, to biegnie do miski mało się nie zabije. Podaję do pysia ze dwa chrupki i dalej wkładam palce do miseczki. Mały zjada dopóki trzymam palce w misce. Ich wyjęcie kończy posiłek.
Niesamowite <lol> Będziemy ćwiczyć samodzielność w tym zakresie.
Poza tym, wyciągnęłam go dzisiaj między innymi, z szafki z naczyniami w kuchni, konkretnie z miski na surówki, z kubła na śmieci, do którego wskoczył bez zastanowienia, z niszczarki do dokumentów oraz z szuflady zamrażalnika. Nałogowo też depcze mi klawiaturę i udało mu się napisać niecenzuralny wyraz. Musicie mi wierzyć na słowo, bo nie przytoczę jaki <lol> Ale śmiałam się w głos dobrych kilka minut.
Garnie się również do próbowania WSZYSTKIEGO. Mojej kawy w kubku, podsmażonej cebulki, chleba z ziarnami, ziemi z doniczki.
A taką niewinną buźkę ma <lol>
[center][/center]