No więc od czego tu zacząć...
może tak:
Przeturlałam się cały czerwiec z nadzieją, że młody wylezie szybciej (ta, jasne. Chciałabyś).. Turlałam się tak aż do 18 lipca... Chociaż gdyby nie wywoływanie byłby przenoszony więcej niż tydzień - ale, że mi się już na serio nie chciało,to mój prowadzący uległ namowom i wywoływaliśmy go tydzień po terminie
Jak zawsze w moim przypadku było wesoło
Szczegółów Wam oszczędzę. Ale w efekcie pojawiło się małe, piękne TO. Mój facet najukochańszy na świecie
Po drodze jeszcze mieliśmy przeboje z imieniem... zaczęło się od Juliuszka poprzez Marcela, Lucjusza, Tobiasza (moje ulubione de facto) skończywszy ostatecznie głosem starszej siostry na Natanielu <3
Wojowaliśmy z brzuszkiem pierwszy miesiąc, mając przeokrutne wzdęcia, przeżyłam dwa zapalenia cycka <suchy> nikomu nie życzę... Teraz od dwóch tygodni mamy kolki!
ale rośniemy ładnie, ładnie się uśmiechamy, mamuśka foci okrutnie ostatnio, bo zmieniła upodobania i uczy się zabawy w m42.. ale od paru dni dopiero
Nastusia dzielnie jak przystało na starszą siostrę pomaga mamie, choć ma przebłyski zazdrości okropne.... może jakoś damy z tym radę
Kociaki.... Hmmm no kociaki olewają młodego totalnie! Choć z ciekawością przystawiają noski, żeby go czasem powąchać...
pozdrówka