Miot R - Arabica i SC Dolce Lovely Panther*CZ, DVM, DSM
: 26 gru 2012, 22:33
Wreszcie... Bardzo mnie Arabica przetrzymała, bo my termin mieliśmy na sobotę-niedzielę, a koteczki przyszły na świat dopiero dziś rano. Na razie tylko napiszę, że Arabica jak zwykle pięć klusek nam sprezentowała, jeśli dobrze moje oczy widzą, to trzy dziewczynki i dwóch chłopców. Jesteśmy w komplecie, chociaż jak zwykle jest jedna maruda, która mnie niepokoi, pierwszy kociak, chłopczyk, który przyszedł na świat bez oddechu, ale bardzo ładnie po chwili zaskoczył. Niestety, na razie nie cieszy tak fajnym przyborem, jak pozostali, a właściwie to się zatrzymał i z dodanych początkowo gramów zgubił dwa. To pierwsza doba i ma prawo, ale przy reszcie puchnącej od pierwszych godzin, taki dysonans od razu niepokoi.
Kociaczki duże, jak na Arabikę - od 99 gramów do 123, jeszcze nigdy tak dużych kociąt nie miała. Moje serce już puka do jednej z dziewczynek, i chyba nawet z włosem mi się uda, ale to się jeszcze okaże. Mam nadzieję, że chociaż jedna z trójki nie poniosła LH, i ta zostanie, i mam cichutką nadzieję, że to właśnie ta moja miłość
Nie wiem, kiedy wstawię zdjęcia, bo jestem bardzo zmęczona, od niedzieli czuwam, bo Arabica zafundowała mi kilka falstartów, i wyjątkowo marudna była, jeśli chodzi o samo miejsce do rodzenia. Teraz zresztą nie jest szczególnie lepiej, muszę dostosowywać na jej potrzeby różne dziwne miejsca, bo inaczej nosi kociaki. Żeby jeszcze wszystkie przenosiła, ale ona od dwóch ostatnich miotów wybiera sobie ulubieńca, przenosi go w jakieś swoje miejsce, i tam sobie z jedynakiem mieszka, a reszta porzucona <lol>
Sam poród, jak już się Arabica na poważnie do pracy zabrała, bardzo sprawny, jak to u Arabiki. Oczywiście nie obyło się bez jednego pośladkowego ułożenia, porodu bez błon, i zawieszenia na brodzie, to właśnie ten pierwszy chłopiec, ale po pomocy przy wydobyciu zaklinowanej główki pozostałe kociaki rodziły się bardzo sprawnie. Musiałabym zerknąć do notatek, ale chyba w dwie godziny mieliśmy całą piątkę, co może nie jest mistrzostwem świata, ale takich porodów bym sobie życzyła, kotka silna, kocięta mocne. Oby teraz tylko nie wyszły jakieś inne, rozwojowe sprawy, i będę bardzo szczęśliwa
Kociaczki duże, jak na Arabikę - od 99 gramów do 123, jeszcze nigdy tak dużych kociąt nie miała. Moje serce już puka do jednej z dziewczynek, i chyba nawet z włosem mi się uda, ale to się jeszcze okaże. Mam nadzieję, że chociaż jedna z trójki nie poniosła LH, i ta zostanie, i mam cichutką nadzieję, że to właśnie ta moja miłość
Nie wiem, kiedy wstawię zdjęcia, bo jestem bardzo zmęczona, od niedzieli czuwam, bo Arabica zafundowała mi kilka falstartów, i wyjątkowo marudna była, jeśli chodzi o samo miejsce do rodzenia. Teraz zresztą nie jest szczególnie lepiej, muszę dostosowywać na jej potrzeby różne dziwne miejsca, bo inaczej nosi kociaki. Żeby jeszcze wszystkie przenosiła, ale ona od dwóch ostatnich miotów wybiera sobie ulubieńca, przenosi go w jakieś swoje miejsce, i tam sobie z jedynakiem mieszka, a reszta porzucona <lol>
Sam poród, jak już się Arabica na poważnie do pracy zabrała, bardzo sprawny, jak to u Arabiki. Oczywiście nie obyło się bez jednego pośladkowego ułożenia, porodu bez błon, i zawieszenia na brodzie, to właśnie ten pierwszy chłopiec, ale po pomocy przy wydobyciu zaklinowanej główki pozostałe kociaki rodziły się bardzo sprawnie. Musiałabym zerknąć do notatek, ale chyba w dwie godziny mieliśmy całą piątkę, co może nie jest mistrzostwem świata, ale takich porodów bym sobie życzyła, kotka silna, kocięta mocne. Oby teraz tylko nie wyszły jakieś inne, rozwojowe sprawy, i będę bardzo szczęśliwa