Lili i Bazylek
Re: Lili i Bazylek
Mogg, trzymam za Was kciuki z całych sił. Musi Wam się udać <ok> <ok> <ok> <ok> <ok> <ok>
Re: Lili i Bazylek
Mogg, wspaniale, że podjęliście jeszcze jedną próbę. Oby się udało <ok>
Re: Lili i Bazylek
Bardzo sie ciesze, probujcie <ok> <ok> <ok> <ok> <ok>
A jak u Was z przestrzenia dla kotow nad podloga? Polki z pewnoscia by troche pomogly, nie wiem, czy macie?
Zaciskam kciuki bardzo mocno <serce> <ok> <ok> <ok>
A jak u Was z przestrzenia dla kotow nad podloga? Polki z pewnoscia by troche pomogly, nie wiem, czy macie?
Zaciskam kciuki bardzo mocno <serce> <ok> <ok> <ok>
Re: Lili i Bazylek
Oby się udało <ok> <ok> <ok>
Re: Lili i Bazylek
Wspaniała wiadomość Trzymam wielkie kciuki za powodzenie <ok> Przy Waszej determinacji musi się udać! <ok>
Re: Lili i Bazylek
<ok> <ok> <ok> <ok> wielkie, zeby Wasze starania okazaly sie skuteczne i Bazylek mogl zostac.
Nie widze w tym nic bardzo zaskakujacego...
<suchy> dziwne stwierdzenie, nie bardzo rozumiem, co chcicalas powiedziec....mogg pisze:Mieszkam w małej mieścinie tu ludzie od święta chodzą na obiad do knajpy i to odświętnie ubrani <shock>
Nie widze w tym nic bardzo zaskakujacego...
Re: Lili i Bazylek
Yamaha, ale tak właśnie wygląda różnica w stylach życia. W dużych miastach restauracje i kawiarnie są pełne od rana do wieczora ludzi ubranych normalnie, wpadających tam zjeść obiad czy wypić kawę. Na codzień, bez żadnej celebry czy okazji. Byłam kiedyś w długi weekend na obiedzie z dziećmi na rynku pewnego, nie całkiem małego, miasta na wschodzie Polski, w ichniejszej najlepszej restauracji. I też rzuciło mi się w oczy, że to było specjalne wyjście, ludzie ubrani "świątecznie", nie bardzo umiejący się zachować w restauracji. A i restauracja, hmm, taki relikt przeszłości.Bez wdawania się w szczegóły, żeby nikogo nie urazić-jest inaczej, z wielu względów i dlatego ja osobiście nie potrafiłabym żyć poza naprawdę sporym miastem. Rozumiem co miała na myśli Mogg, też bym na to zwróciła uwagę 8-)
Bazylku, trzymaj się, wiesz, że mam do Ciebie wielką słabość <serce>
Bazylku, trzymaj się, wiesz, że mam do Ciebie wielką słabość <serce>
- PyzowePany
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 2664
- Rejestracja: 13 sty 2014, 13:36
- Płeć: K+M
- Skąd: Wrocław
Re: Lili i Bazylek
Bardzo się cieszę, że podejmujecie jeszcze jedną próbę <pokłon> trzymam wielkie kciuki, żeby się udało załagodzić konflikt <ok> <ok> <ok> <ok> <ok>
ale gdyby się nie powiodło (tfu tfu tfu wypluwam to i na pewno tak nie będzie ) to może skontaktować się z hodowlą, w której Bazylek się urodził, opowiedzieć jego historię- może oni znajdą odpowiedzialną rodzinę dla niego ?
Yamaszko, ja to odczytałam tak, że mieszkańcy miasteczka, w którym mieszka Mogg, mają trochę inne podejście do życia niż "ludzie z wielkich miast", i raczej kosztowne i długotrwałe leczenie kota, do tego niewychodzącego z domu, to już fanaberia, a koci psycholog? Feromony w kontakcie? Wariactwo. Niestety Chociaż i ja się spotykałam często z takim lekkim ironicznym uśmiechem na widok np.kocich mebli w domu. Myślę, że to też nie do końca zależy od miejsca zameldowania, tylko raczej od obycia, doświadczenia w opiece nad domowymi pupilami i tego, czy traktujemy je jak członków rodziny czy jako "coś" czym można się chwalić albo "coś" co wyłapie podwórkowe myszy
Mogg, przepraszam za <offtopic>
ale gdyby się nie powiodło (tfu tfu tfu wypluwam to i na pewno tak nie będzie ) to może skontaktować się z hodowlą, w której Bazylek się urodził, opowiedzieć jego historię- może oni znajdą odpowiedzialną rodzinę dla niego ?
Yamaszko, ja to odczytałam tak, że mieszkańcy miasteczka, w którym mieszka Mogg, mają trochę inne podejście do życia niż "ludzie z wielkich miast", i raczej kosztowne i długotrwałe leczenie kota, do tego niewychodzącego z domu, to już fanaberia, a koci psycholog? Feromony w kontakcie? Wariactwo. Niestety Chociaż i ja się spotykałam często z takim lekkim ironicznym uśmiechem na widok np.kocich mebli w domu. Myślę, że to też nie do końca zależy od miejsca zameldowania, tylko raczej od obycia, doświadczenia w opiece nad domowymi pupilami i tego, czy traktujemy je jak członków rodziny czy jako "coś" czym można się chwalić albo "coś" co wyłapie podwórkowe myszy
Mogg, przepraszam za <offtopic>
Re: Lili i Bazylek
już odpowiadam na wszytsko.
Tak jesteśmy traktowani przez znajomych jak ci nienormalni - po co isc do knajpy na obiad jak można zjeść w domu, po co na kawe na miasto jak mozna taniej w domu itp. tu niestety młodzi ludzie mają takie podjeście
Dla nich wyjscie do knajpy to tylko z okazji, my znów nauczeni z miasta wojewódkiego łazić w weekendy do knajp itp. tutaj bardzo nas to uderza, w sumie znajomi też mają nas za nienormalnych, podobne podejście mają do wakacji, że fajna oferta last minute okazyjna ale po co jak można siedzieć w domu na wakacjach i o ile rozumiem że jak ktoś pieniędzy nie ma to nie jedzi - normalne, ale mówie o osobach które stać, bez kredytów itp. no ale każdy wydaje na to co uważa a wkurza mnie że mi zaglądają do portfela.
Jak mówię że mam 2 brytyjczyki to ludzie patrzą jak na nie wiem kosmite? i nie ważne że lila nie ma rodowodu a bazyl jest z adopcji oni widzą 2 bryśki - te koty modne, drogie.
nasza walka o bazyla no cóż miałabym już 3ciego brytyjczyka za jego leczenie,ale to nie o to chodzi.Polecono mi jeszcze jedną lecznicę w moim mieście może tam spróbuje.
Tak jesteśmy traktowani przez znajomych jak ci nienormalni - po co isc do knajpy na obiad jak można zjeść w domu, po co na kawe na miasto jak mozna taniej w domu itp. tu niestety młodzi ludzie mają takie podjeście
Dla nich wyjscie do knajpy to tylko z okazji, my znów nauczeni z miasta wojewódkiego łazić w weekendy do knajp itp. tutaj bardzo nas to uderza, w sumie znajomi też mają nas za nienormalnych, podobne podejście mają do wakacji, że fajna oferta last minute okazyjna ale po co jak można siedzieć w domu na wakacjach i o ile rozumiem że jak ktoś pieniędzy nie ma to nie jedzi - normalne, ale mówie o osobach które stać, bez kredytów itp. no ale każdy wydaje na to co uważa a wkurza mnie że mi zaglądają do portfela.
Jak mówię że mam 2 brytyjczyki to ludzie patrzą jak na nie wiem kosmite? i nie ważne że lila nie ma rodowodu a bazyl jest z adopcji oni widzą 2 bryśki - te koty modne, drogie.
nasza walka o bazyla no cóż miałabym już 3ciego brytyjczyka za jego leczenie,ale to nie o to chodzi.Polecono mi jeszcze jedną lecznicę w moim mieście może tam spróbuje.
Re: Lili i Bazylek
Czytam po cichutku Wasz wątek i mocno trzymam kciuki, żeby tym razem się udało i Bazyluń został z Wami. <serce>