Ależ ten czas ucieka.... już nie pamiętam prawie jak to było, gdy Arminosa z nami nie było <diabeł>
Klusek nasz rośnie i ze szczupłego chłopięcia, zrobił się byczkowaty młody dżentelmen. Nie, nie jest tłusty, jest nabity, mięśniami i sierścią <lol>
Dziabąg dobił do 3,5 kg porządnego kociego chłopa.
Przytulas z niego nieustanny, w nocy śpi różnie, ale bez zmian rano przyłazi się przytulać, przymilać, mruczeć. Taki stęskniony miłości jest zawsze skoro świt. Czasami już tak kombinuje, że sam nie wie jak tu się najlepiej wpasować, by się maksymalnie wtulić. Gdy śpię na brzuchu, ładuje mi się na plecy, prawie przy szyi, zasiada tam jak kwoka na grzędzie i mruczy mi w ucho. Gdy śpię na plecach, ładuje się na klatę, rozsiada się identycznie tak, że wąsami łaskocze mnie w twarz i mruczy jak kombajn na żniwach. Gdy śpię na boku, wciska się boczkiem i albo przytula mi się do klaty swoimi pleckami, albo jak mała dzidzia przodem, łepek wtula we mnie i jeszcze łapką mnie przytrzymuje. No słodziak jak nic.
Tak sobie zaczynam dumać, co to będzie jak jeszcze urośnie i dalej będzie mi się tak ładował na plecy i klatę.... <strach>
Jest mega przywiązany do nas, ok do mnie najbardziej
Biega za mną prawie wszędzie. Ja prasuję, on ze mną, ja w kuchni, on też. Ja przy biurku, Armin na biurku <mrgreen> Teraz też wywalił swoje szkiti prawie na klawiaturę. Dobrze, że biurko w miarę duże, to się mieści on i moje papieruchy. Aczkolwiek, Armin bardzo chętnie zajmuje się moimi papieruchami, a leżenie na nich (akurat gdy są mi potrzebne) jest szalenie wygodne. To samo z rzeczami do prasowania. a ten koci dar, układania się na tym, co jest akurat człowiekowi potrzebne.
Czy Armin czegoś nie lubi? Owszem, gdy się obcina pieczołowicie zaostrzone pazury. On się tyle napracuje, a tu masz, przyjdzie taka i psuje taką pracę, znowu. Ale nie ma to tamto, wie, że nie ma co dyskutować i musi skapitulować.
Czy Armin coś szczególnie lubi? Owszem, kurczaczkowe mięsko <diabeł> Podejrzewamy, że zjadłby każdą ilość, jaką by mu zaproponować. Dlatego pilnujemy chłopczyka, by się nie rozbujał. Dziad mały luje pastami odkłaczającymi dalej niż widzi. Dlatego polewam mu suchą karmę olejem, to na szczęście traktuje jako rarytas.
Misiu jest kochany. Najchętniej śpi na naszych kolanach zaraz obok, albo tam gdzie my przebywamy, chociaż nas tam nie ma ( gdy nas nie ma).
Drapak jest ok, fajnie drapać, skakać, ale ze spaniem to tak różnie. Bywa, że ulokuje się na poduszce, ale w końcu i tak ląduje gdzieś obok nas.
Zachowuje się jak takie dziecko, które musi się kręcić stale gdzieś obok mamy. Pocieszny jest w tym wszystkim, a szczególnie gdy czasem sobie z nami pogada.
OK. Foty. Są. Porozrzucane na telefonie - jakość okropna - na tablecie, jakość też słaba... i chyba coś na aparacie. Ale ostatnio kompletnie nie mam czasu na ślęczenie przy kompie w sprawach prywatnych, służbowych mam tyle, że na resztę już nie mam siły. Ale jak tylko znajdę chwilę i coś wyłuskam, choćby te okropnie niewyraźne z telefonu, to wrzucę.