Strona 1 z 9

Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 19:26
autor: Dorszka
Ten miot to dopiero ma historię <lol>

Raya miała zaplanowaną dłuższą przerwę po poprzednich dzieciach, a że jest nimfomanką, dostała zastrzyk hormonalny w zeszłym roku w lutym, i sobie czekaliśmy na "zejście" blokady. Rujkować panna zaczęła razem z Perlą, ale takie to były rujki dziwne, niby były, ale nie do końca, takie wszystko niekonkretne. Przez ponad dwa miesiące była więc Raya dostarczycielką radosnego seksu dla Django, i siebie, nie ukrywajmy, też <lol> Pokochali się, potem po 2-3 tygodniach znów ruja, i znów miłosne uniesienia, koty witały się jak stare dobre małżeństwo, i Raya właściwie z Django mieszkała. Jak była ruja, to się kochali, jak nie było, to ona podchodziła do Django, witała się z nim w kociaczkowy sposób, czyli szturchała łebkiem, przechodziła mu, ocierając się i gruchając, pod karkiem, a jak on myslał, że to gra wstępna, to się odwracała i podnosiła ostrzegawczo łapkę, Django kiwał głową ze zrozumieniem, i tak sobie trwali w bardzo szczęśliwym związku. 9 tygodni temu powiedziałam, że wystarczy tej rui i poróbstwa, i jak Raya znów zaśpiewała, powędrowała do Django "na amen", czyli nie siedziała u niego 2 dni, jak nakazują zasady, a tydzień, tak długo, jak długo się podkładała do seksu <strach> Pomyślałam sobie, że może po blokadzie potrzebuje silniejszej stymulacji, i postanowiłam zdać się na naturę. Nie wiem, czy rzeczywiście była taka potrzeba, czy to przypadek, ale ta ostatnia ognista randka zaowocowała ciążą. Zapisałam więc sobie 5 dniowe widełki, jeśli chodzi o termin porodu, zakupiłam dużo herbaty, żeby wytrzymać ciśnienie, i czekałam.

Brzuszek nie był imponujący, ale też Raya nigdy nie miała ogromnych miotów. W pierwszym jeden kotek, w drugim cztery. Teraz początkowo oceniałam ją na 2 kotki, pod koniec ciąży uznałam, że brzuch jest jednak niesymetryczny, więc może będą trzy. Na poród czekałam od początku poprzedniego tygodnia, taki środkowo kryciowy termin to był piątek, 22 kwietnia. Jeśli jednak zaskoczyłaby od pierwszych kryć to mógł to być 19-20 kwietnia, jeśli od ostatnich, to i 25-26 kwietnia nadal były 65. dniem. Biorąc pod uwagę 3 dniowe widełki wokół "przepisowego" 65. dnia, moje pilnowanie zaczęło się więc na początku poprzedniego tygodnia.

Zanim mogłam pilnować porodu, Raya wykańczała mnie psychicznie innymi wynalazkami. Na przykład na tydzień przed porodem uznała, że ona jest już gotowa, że dzieci fajne już są, i postanowiła matkować dzieciom Vesper, włącznie z karmieniem. Wyrzuciłam więc ją na 3 dni z pokoju, i serce mi pękało, bo spędzała całe dnie wąchając pod szparą i prosząc, żeby ją do dzieci wpuścić. Po trzech dniach uznałam, że nawet, jeśli ją to jakoś pobudzi, jest już "w widełkach", i wpuściłam ją do pokoju. Szczęśliwa nie do opisania, od razu zajęła się porzuconymi, w jej mniemaniu, dziećmi Vesper i Gatty, a one były po prostu wniebowzięte, bo matkom po 5 tygodniach już się trochę znudziło to macierzyństwo, i maluszki chętnie przytulały się do kogoś, kto z nimi cierpliwie leżał.

Okazuje się, że jak ciąża jest prawidłowa, nic jej nie ruszy... Po dwóch dniach Raya miała już regularne mleko, porodu ani widu, ani słychu. Minął ten "środkowy" 65. dzień, i nadal nic. Urodziła dopiero w nocy z poniedziałku na wtorek, już po północy, czyli przyjęłam 26 kwietnia za dzień narodzin. Rodziła w takich odstępach, że to znów przyprawiło mnie o zawał, bo pomiędzy pierwszym a trzecim kotkiem minęło 12 godzin.

Spieszę donieść, bo Agnieszka wyraźnie sobie tego zażyczyła, że ostatnie kociątko urodziła właśnie ona, całkowicie samodzielnie <mrgreen>

Czarny chłopczyk przepchnął się pierwszy, silny i energiczny, potem było 8 godzin przerwy. To zawsze zły znak, i spodziewałam się po prostu martwego kotka, to zazwyczaj te nieżywe tak niebezpiecznie wstrzymują poród. Kiedy wreszcie kociątko pojawiło się po tej stronie, było faktycznie bezwładne i bez oddechu, ale udało się je pobudzić do życia. Trzecie kocię, to, które było wysoko, i miało rodzić się jeszcze długo, zaskoczyło nas przyspieszeniem po zwolnieniu miejsca przez siostrę, i wypadło z energią równą temu pierwszemu.

Szczerze mówiąc, przygotowałam się na jednego tylko kotka, bo obie dziewczynki początkowo nie podobały mi się, nie miały zbyt sprawnego odruchu ssania, niebieska przez kilka godzin stała z wagą, dopiero po 5 godzinach w ogóle się przyssała do smoczka. Ale jesteśmy nadal w trójkę, po pierwszej dobie ze mną (z Django wszystkie moje kotki oprócz Perli mają konflikt), dzieciaki poprzybierały po 13-15 gramów, a po oddaniu Rayi przyspieszyli wszyscy tak nieprawdopodobnie, że wyglądają jak upasione prosięta, zwłaszcza czarny chłopak, który dziś o 12 ważył już 135 gramów, z urodzeniowych 108. Chyba więc pozostaniemy w komplecie :)

Agnieszka zrobiła zdjęcie komórką. Raya zdradziła jeszcze jedną z głęboko skrywanych tajemnic, jak to kobieta - okazuje się, że poniosła po mamie czekoladę, i mamy liliową dziewczynkę :)

Obrazek

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 19:34
autor: Becia
Emocji co nie miara :-) Gratuluję i kciuki za maluszki trzymam <ok> <ok> <ok> <ok> <ok> <ok> <ok>

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 19:40
autor: yamaha
Ale historia ! :kwiatek:
Cudne te maluszki, i takie fajne.... <mrgreen> mocno wlochate <mrgreen> <mrgreen> <mrgreen> <mrgreen>
Wiem wieeeeeeeeem, kudlate nie beda ;-(
Ale narazie sa wlochate, to ja sie ciesze <lol>

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 19:40
autor: Sylwia2908
Ufff... dobrze, że wszystko się pomyślnie skończyło :-)
Gratulacje!!! <zakochana> :-D

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 19:42
autor: nataniela
Ufff, jak dobrze, że już są <serce> kciuki za zdrówko rodzinki.

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 19:44
autor: elwiska3
Śliczne maluszki , takie kudłate kluseczki <zakochana> <zakochana> <zakochana>

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 19:45
autor: asiak
Rośnijcie zdrowo maluszki <zakochana> <zakochana> <zakochana>
<ok> <ok> <ok>

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 20:23
autor: kinus
witajcie na świecie maluszki :kwiatek:

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 21:05
autor: Agnieszka7714
Witajcie kruszynki. Jakie one kudłate jakieś takie <shock>

Re: Miot JJ (?) - Raya i Django Nero

: 27 kwie 2016, 21:25
autor: AgnieszkaP
Historia Miłości Rayi i Django <lol> :ok:

Fajniusi kolorowy miot :-) Trzymam kciuki, żeby kociaki dalej tak ładnie przybierały <ok> <ok> <ok>

Dorotko, żeby tylko nie przyszło Ci do głowy nazwać liliową dziewczynkę Luna ;-))