Strona 3 z 3

Re: Sir Toffik Agilis Cattus*PL

: 24 sie 2018, 17:24
autor: Dorszka
Ale o tym własnie mówię, nie da się przed wszystkim ustrzec. Po prostu trzeba mieć świadomość, że koty mogą coś zmalować. Ale nie można zabronić im żyć.

Re: Sir Toffik Agilis Cattus*PL

: 24 sie 2018, 23:27
autor: kinus
będzie dobrze, najważniejsze, że trafił na kogoś sensownego

Re: Sir Toffik Agilis Cattus*PL

: 25 sie 2018, 08:07
autor: Mago
Nieprawdopodobna historia. Ogromne szczęście, że w gronie lekarzy znalazł się ktoś, kto szukał przyczyny do ostatniej chwili. Kciuki za Tofika zaciskam ogromne. Ta sytuacja dała mi cień nadziei, że i my wyjdziemy na prostą. Jeszcze raz dla Tofika moc głasków i dla Ciebie Dorota też, moc przytuleń za opiekę nad kotem. To naprawdę są Twoje kocie dzieci.

Re: Sir Toffik Agilis Cattus*PL

: 25 sie 2018, 21:46
autor: Momo
I my trzymamy kciuki. A jeśli mozna zapytać, gdzie w Poznaniu byl operowany?

Re: Sir Toffik Agilis Cattus*PL

: 27 sie 2018, 01:25
autor: Dorszka
Momo pisze: 25 sie 2018, 21:46 I my trzymamy kciuki. A jeśli mozna zapytać, gdzie w Poznaniu byl operowany?
Może jednak nie, zastanawiałam się,czy nie napisać w dziale o przychodniach posta zniechęcającego... Ale zostawię to na PW dla poznaniaków. Natomiast pani doktor, która go uratowała i przejęła nad nim opiekę - bezcenna :serce: Tyle, że raczej jeszcze długo nie doczeka sie gabinetu własnego, a póki co z tego co widzę, to ciagle spychana jest na dyżury nocne i niedzielne. Toffika operowano w niedzielę właśnie.

Napiszę tylko tyle, że klinika choć wypasiona, nie została jeszcze przez nikogo tutaj na forum polecona. I niech tak zostanie!

Re: Sir Toffik Agilis Cattus*PL

: 28 sie 2018, 11:32
autor: MoniQ
O matko, co za historia... Dobrze, że dobrze się skończyło :kotek: Trzymam kciuki, żeby już było tylko lepiej :kciuki: :kotek:

Kiedyś wyciągałam Kalisce z pupy kupę na gumce, od tej pory żadna gumka nie ma prawa zostać bez opieki...

Re: Sir Toffik Agilis Cattus*PL

: 28 sie 2018, 23:00
autor: Miss_Monroe
Mój Bentley jest strasznie głupim kotkiem, no niestety głupim, bo on dosłownie pochłania z podłogi wszystko jak odkurzacz :zle: Cokowiek spadnie, upadnie, wypadnie skądkolwiek to on jest przy tym pierwszy. A ja w zasadzie jestem krok za nim... Przy nim trzeba mieć oczy dookoła głowy, a kilka razy już mu z pyszczka coś wyciągałam. Niestety nikt nie jest w stanie pilnować zwierzaka non stop. Prezenty pakuję najcześciej jak go zamykam w drugim pokoju, bo wprost wyrywa się do kawałków taśmy czy małych kawałków papieru i pcha to do pyszczka :((((

Jak to dobrze, że ta historia tak się zakończyła :shock: