Decyzja o adopcji malego kota, jest jak decyzja o posiadaniu dziecka.
Pojawienie sie w domu malego kota to jak pojawienie sie dziecka. Maluch pojawia sie w domu z wrodzonym pakietem okreslonych cech charakteru, ale my mozemy go wychowywac, uczyc odpowiednich zachowan, tlumaczyc, ze np. drapanie fotela jest "be" a drapaka "cacy", nauczyc go, ze kapiel nie zabija, a obcinanie pazurkow to nie tragedia, uczyc go rzeczy dobrych i wybijac z glowki zle pomysly.
Decyzja o adopcji kota doroslego to jak decyzja o malzenstwie.
W domu pojawia sie osobnik nie tylko o wrodzonych cechach charakteru, ale rowniez z calym pakietem roznych "widzimisie". Ma juz ulubione zabawy i swoje nawyki, ma wlasne przyzwyczajenia.
Malego kota to my uczymy, kota doroslego to my musimy sie uczyc.
W moim doroslym zyciu adoptowalam tylko dorosle koty. Pierwszy byla, niezyjaca juz niestety
, Nelly. Nelly byla kotka perska wzieta ze schroniska. Miala 5 lat kiedy z nami zamieszkala. Teraz mieszka z nami (a raczej my z nia
) Alicia. Jest z nami od 3 miesiecy, a miala 2 lata kiedy ja adoptowalismy. O ile pierwsza adopcja doroslego kota byla kwestia zrzadzenia losu, o tyle druga byla w pelni swiadoma, chcielismy adoptowac kota doroslego, ktory latwiej zniesie nasze wyjscia do pracy niz maluch.
Alicia zaaklimatyzowala sie szybko, juz po 2 dniach dom nalezal calkowicie do niej, szybko wyszla ze znalezionej po przyjezdzie kryjowki, jadla, zalatwiala sie do kuwety, opanowala fotel.
Alicia jest pieszczocha ale nie nakolankowa, lubi sie miziac, ale na swoich zasadach.
Na zasadzie prob i bledow znalazlam jej ulubione puszki (o dziwo, zupelnie inne niz te sugerowane przez hodowcow), jej ulubione zabawy. Nauczylam sie rozumiec co chce mi powiedziec. Ale to wszystko dotyczy tez malego kociaka, albo cos mu smakuje, albo nie, albo sie czyms lubi bawic, albo nie.
Alicia nie ma zadnych zlych nawykow, nie drapie mebli, niczego nie niszczy, nie mam czego jej oduczac, w tej kwestii hodowcy sprawili sie na medal. Owszem, wchodzi czasem na stol (nie w czasie posilkow oczywiscie), bo ze stolu ma widok przez balkonowe okno. Zauwazylam, ze w hodowli koty tez lazily po stole, wiec tak ja nauczono, ale jakos specjalnie mi to nie przeszkadza. Tak wiec jesli adoptuje sie doroslego kota z hodowli warto sie przyjrzec na co sie tam kotom pozwala.
Adoptujac dorosla kotke mam pewnie mniej stresow, bo o maluszka ciagle bym sie martwila, chociaz nie poweim, czasem patrzac na zdjecia na forum brakuje mi tylko ogladania Alicii w dziecinstwie.