Dune Agilis Cattus*Pl
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Dune Agilis Cattus*Pl
Czas przywrócić i ten wątek
Diuna urodziła się 22. kwietnia 2008. Pisałam wtedy tak:
Ktoś tu w złą godzinę powiedział, że może Borgia matkę będzie chciała naśladować... Mamy jedno kociątko, dziewczynkę, szylkretkę niebieską Chłopczyk niestety, urodził się uduszony, i nie udało nam się go ożywić Minęło już tyle czasu, że nie ma na co więej liczyć, Borgia się umyła, i z błogą miną uczy się macierzyństwa.
Mówię "uczy się", bo rzeczywiście widzę olbrzymią różnicę pomiędzy nią a Clarą. Po urodzeniu dziewczynki, wyszła z porodówki, w ogóle nie zwracając na nią uwagi. Dopiero gdy mocno wycierana przeze mnie szylkrecia zaczęła wrzeszczeć jak opętana, przyszła i zaczęła ją obwąchiwać. Niestety, nie bardzo mogłam liczyć na jej pomoc, bo patrzyła bezradnie i najwyraźniej nie bardzo wiedziała, co dalej ma robić . Oporządziłam wiec jej dziecko, i zaczęło się przystawianie.
Najpierw Borgia ułożyła się w swojej ulubionej pozycji, czyli NA BRZUCHU. Nie było z tego zbyt wielkiego pożytku, na szczęście z córeczki taki wrzaskun, i miała od pierwszej chwili takie parcie na jedzenie, że Borgia zaczęła sie wiercić na różne strony, żeby tylko mała przestała wrzeszczeć. Przypomniały mi się niemowlęce czasy moich dzieci
Teraz jest już bardzo sprawnie, Borgia wie, jak leżeć, Mała wie, jak ssać. Ogarnia mnie jedynie przerażenie na myśl o mleku, którego będzie za dużo, i o pracy, jaką będę musiała włożyć, żeby nie było zapalenia. Może się uda.
I oczywiście bardzo proszę o kciuki, bo pierwsze 3-4 doby są krytyczne, i obecny stan wcale nie musi sie utrzymać. Co prawda Aga* mówi w takich wypadkach, że musi być dobrze, bo danina już przez naturę zabrana... Ale ja zawsze boje się tych pierwszych dób.
Wrzskun(ka) jest bardzo ruchliwa, trudno więc było zrobić jej zdjęcie, to jedyne, co na razie udało mi się uchwycić. Przepraszam za jakość, ale tak dla potrzeb dokumentacji nawet tak nieudany portrecik z pierwszych godzin życia musi się znaleźć
Waga 90 gramów.
Diuna urodziła się 22. kwietnia 2008. Pisałam wtedy tak:
Ktoś tu w złą godzinę powiedział, że może Borgia matkę będzie chciała naśladować... Mamy jedno kociątko, dziewczynkę, szylkretkę niebieską Chłopczyk niestety, urodził się uduszony, i nie udało nam się go ożywić Minęło już tyle czasu, że nie ma na co więej liczyć, Borgia się umyła, i z błogą miną uczy się macierzyństwa.
Mówię "uczy się", bo rzeczywiście widzę olbrzymią różnicę pomiędzy nią a Clarą. Po urodzeniu dziewczynki, wyszła z porodówki, w ogóle nie zwracając na nią uwagi. Dopiero gdy mocno wycierana przeze mnie szylkrecia zaczęła wrzeszczeć jak opętana, przyszła i zaczęła ją obwąchiwać. Niestety, nie bardzo mogłam liczyć na jej pomoc, bo patrzyła bezradnie i najwyraźniej nie bardzo wiedziała, co dalej ma robić . Oporządziłam wiec jej dziecko, i zaczęło się przystawianie.
Najpierw Borgia ułożyła się w swojej ulubionej pozycji, czyli NA BRZUCHU. Nie było z tego zbyt wielkiego pożytku, na szczęście z córeczki taki wrzaskun, i miała od pierwszej chwili takie parcie na jedzenie, że Borgia zaczęła sie wiercić na różne strony, żeby tylko mała przestała wrzeszczeć. Przypomniały mi się niemowlęce czasy moich dzieci
Teraz jest już bardzo sprawnie, Borgia wie, jak leżeć, Mała wie, jak ssać. Ogarnia mnie jedynie przerażenie na myśl o mleku, którego będzie za dużo, i o pracy, jaką będę musiała włożyć, żeby nie było zapalenia. Może się uda.
I oczywiście bardzo proszę o kciuki, bo pierwsze 3-4 doby są krytyczne, i obecny stan wcale nie musi sie utrzymać. Co prawda Aga* mówi w takich wypadkach, że musi być dobrze, bo danina już przez naturę zabrana... Ale ja zawsze boje się tych pierwszych dób.
Wrzskun(ka) jest bardzo ruchliwa, trudno więc było zrobić jej zdjęcie, to jedyne, co na razie udało mi się uchwycić. Przepraszam za jakość, ale tak dla potrzeb dokumentacji nawet tak nieudany portrecik z pierwszych godzin życia musi się znaleźć
Waga 90 gramów.
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Diuna podbiła Wasze serca natychmiast i bezdyskusyjnie
Jo`Ann pisze:O MATKO!!
W życiu nie widziałam piękniejszego zdjęcia zwierzątek - poważnie
Dorotko, po prostu brak mi słów...
...i przestań się już martwić Dorotko
W ramionach takiej dumnej Mamci Maleńka jest bezpieczna!
Mam ochotę wrzucić to zdjęcie na tapetę pulpitu, żeby mnie witało rano i tylko fakt, że to Twoja własność mnie powstrzymuje
Aya pisze:Wzruszająco piękne fotki. Brakuje mi słów by to kocie macierzyństwo opisać Mozna tylko patrzeć i patrzeć i tkwić w zachwycie !
Ania i Krzyś pisze:Foty rzeczywiście rozczulające. To chyba dla takich chwil warto być hodowcą. Czyż nie drodzy Hodowcy? :-)
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Rozwinęła nam się nawet krótka rozmowa na temat hodowli
Pamiętam, jak hodowaliśmy pielęgnice, od czasu do czasu też rozmnażaliśmy bojowniki, Bohdan chodził do pobliskiego parku do stawu, i tam łowił oczliki dla narybku, żeby dobrze rósł, trzeba było o świcie, bo tylko wtedy zbierało się ich dużo pod powierzchnią wody.
A teraz... Tak, jak pisze Kinus, tyle strachu ile miłości do tych naszych maleństw. Biedna D-dziewczynka też wyrwana nie raz ze snu, żeby zważyć, żeby sprawdzić, czy brzuszek nie twardy, żeby nakarmić, bo lipna matka nie wie, że jak dziecko pije, to trzeba cierpliwie czekać aż skończy, a nie po pięciu minutach zbierać zabawki i iść do miski. Więc leżę zmarznięta na tej swojej podłodze co dwie godziny, i podtrzymuje małą dupcię, bo inaczej zsuwa sie po brzuchu, i cycek z małego pyszczka wypada. I klnę na taką kocia mamę, ale potem ona patrzy na mnie tymi oczami, potem widzę, że zaczyna sie już lepiej układać, a potem nawet reaguje na głos, kiedy próbuje wstać za wcześnie, a ja mówię, że jeszcze nie czas, więc pokornie kładzie głowę z powrotem i czeka, i patrzy co chwilę, że może już...
Pozdrawiam Was wszystkich ja, Rozkochany Hodowca w Stanie Nirwany, bo D-dziewczynka waży już 118-119 gram, zależy jak się wierci. Chyba więc wszystko się jakoś ułoży
A jednak tak, to dla tych chwil miedzy innymi I dla tych momentów, kiedy widać ten sam odlot, który jest w oczach Borgii, w oczach późniejszych właścicieli kociąt. A widać to samo, i duma, że jest to moja zasługą, sprawia, żeby tu zacytować Nicholsona z "Lepiej być nie może": "It makes me feel better about myself". Wiem, że to zupełnie nieskromnie brzmi, ale ja już takim złym i próżnym człowiekiem jestem, że naprawdę czuję się wtedy cudownie szczęśliwakinus pisze:raczej nie ;)Ania i Krzysiek pisze:Foty rzeczywiście rozczulające. To chyba dla takich chwil warto być hodowcą. Czyż nie drodzy Hodowcy? :-)
bo oprocz takiego widoku jest cala masa strachu o to chucherko
czy dobrze rosnie, czy przybiera, czy zyje (ile razy budzilam zaspanego kociaka, bo wydawalo sie, ze cos nie tak, a on spal mocno po prostu)
itd itp
Pamiętam, jak hodowaliśmy pielęgnice, od czasu do czasu też rozmnażaliśmy bojowniki, Bohdan chodził do pobliskiego parku do stawu, i tam łowił oczliki dla narybku, żeby dobrze rósł, trzeba było o świcie, bo tylko wtedy zbierało się ich dużo pod powierzchnią wody.
A teraz... Tak, jak pisze Kinus, tyle strachu ile miłości do tych naszych maleństw. Biedna D-dziewczynka też wyrwana nie raz ze snu, żeby zważyć, żeby sprawdzić, czy brzuszek nie twardy, żeby nakarmić, bo lipna matka nie wie, że jak dziecko pije, to trzeba cierpliwie czekać aż skończy, a nie po pięciu minutach zbierać zabawki i iść do miski. Więc leżę zmarznięta na tej swojej podłodze co dwie godziny, i podtrzymuje małą dupcię, bo inaczej zsuwa sie po brzuchu, i cycek z małego pyszczka wypada. I klnę na taką kocia mamę, ale potem ona patrzy na mnie tymi oczami, potem widzę, że zaczyna sie już lepiej układać, a potem nawet reaguje na głos, kiedy próbuje wstać za wcześnie, a ja mówię, że jeszcze nie czas, więc pokornie kładzie głowę z powrotem i czeka, i patrzy co chwilę, że może już...
Pozdrawiam Was wszystkich ja, Rozkochany Hodowca w Stanie Nirwany, bo D-dziewczynka waży już 118-119 gram, zależy jak się wierci. Chyba więc wszystko się jakoś ułoży
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Post z 26. kwietnia 2008:
Po wczorajszych coraz sprawniejszych samodzielnych karmieniach, postanowiłam sprawdzić "wydajność" młodej matki i przespać noc. Ku mojej radości, noc minęła spokojnie, nie było pisków głodnego dziecka, a za każdym razem, kiedy zaglądałam do kojca, mama dzielnie w nim leżała, na boku, jak Pani przykazała. Rano więc, gdy tylko wstałam, o godzinie ósmej wrzuciłam dziewczynkę na wagę dla sprawdzenia... 128-129!
Poniżej portrety mojego "dziecka", zrobione wczoraj wieczorem:
Po wczorajszych coraz sprawniejszych samodzielnych karmieniach, postanowiłam sprawdzić "wydajność" młodej matki i przespać noc. Ku mojej radości, noc minęła spokojnie, nie było pisków głodnego dziecka, a za każdym razem, kiedy zaglądałam do kojca, mama dzielnie w nim leżała, na boku, jak Pani przykazała. Rano więc, gdy tylko wstałam, o godzinie ósmej wrzuciłam dziewczynkę na wagę dla sprawdzenia... 128-129!
Poniżej portrety mojego "dziecka", zrobione wczoraj wieczorem: